Wiadomość o zwolnieniu Katarzyny Dowbor była wstrząsem, nie tylko dla jej fanów, ale także dla niej samej. W Polsacie była zatrudniona od 10 lat jako prowadząca "Nasz nowy dom". Pewnego majowego dnia została wezwana do siedziby stacji, gdzie Edward Miszczak podziękował jej za współpracę. I to właśnie o to dziennikarka do dziś ma żal.
"Odejście z Polsatu to był dla mnie trudny moment. W dodatku powiedziano mi o tym w niezbyt ładnej formie (...) Wezwano mnie SMS-em do nowego pana dyrektora. Powiem szczerze, że najbardziej mnie zabolało, że nie odbyliśmy tej rozmowy twarzą w twarz, tylko musiała być przy tym widownia. Są ludzie, którzy upokarzając kogoś, lubią mieć publiczność. Był więc pan producent i pani producentka, z którymi zresztą do dziś mam dobry kontakt. Trzy osoby obserwowały, gdy otrzymywałam wymówienie. Wydaje mi się, że w takich skrajnych sytuacjach pracownik z pracodawcą powinien rozmawiać sam na sam. W każdym razie usłyszałam: „Polsat postanowił się z panią pożegnać”. Pytałam, jakie są merytoryczne uwagi do mojej pracy, i nie usłyszałam żadnej. Nie neguję, że nowy dyrektor ma prawo do własnych decyzji i własnych pomysłów. Gdy ktoś mnie nie chce, po prostu odchodzę. Ale można było inaczej to załatwić. Na przykład zaproponować, bym poprowadziła program do trzechsetnego odcinka, a potem oddała stery młodszej koleżance, która podobno ma więcej wigoru" - powiedziała w rozmowie z "Vivą!".
Jak sama mówi - widziała inny scenariusz na swoje pożegnanie z widzami. "Ja bym chętnie przedstawiła nową prowadzącą, informując widzów, że nastąpiła wymiana pokoleniowa – jestem mistrzynią w zamykaniu drzwi. Na szczęście cały czas uważam, że nie ma sensu oglądać się za siebie, bo wszystko w życiu już było i trzeba żyć tym, co znajduje się przed nami. W każdym razie, kiedy wyszłam z gabinetu, pomyślałam, że nie ma niczego na całe życie i wszystko się kiedyś kończy. I że właśnie moja przygoda z programem „Nasz nowy dom” się zakończyła" - dodała.
Edward Miszczak ani trochę nie żałuje rozstania z Katarzyną Dowbor
Edward Miszczak przyznał w rozmowie z "Super Expressem", że ani trochę nie tęskni za Katarzyną Dowbor. Podkreślił słuszność swojej decyzji i zapewnił, że program „Nasz nowy dom” zyskał na tej zmianie. - Moim ukochanym formatem jest „Nasz Nowy Dom” w tej wersji, którą przygotowujemy teraz. Zmiana polega na tym, że nie zajmujemy się tylko i wyłącznie ścianami i nie robimy remontu tylko ścian, tylko też zajmujemy się ludźmi. Jak widzimy, że w rodzinie są jakieś kłopoty, np. natury psychologicznej, to próbujemy się tym zająć… Fajnie tym ludziom pomóc, jeśli to jest w naszym zasięgu (...) Ela Romanowska jest świetnym wyborem. Ona jest strasznie empatycznie. Ona cała składa się z emocji, ona strasznie to przeżywa… Pani Katarzyna była świetną dziennikarką, profesjonalną. Nigdy tego nie mówiłem, ale teraz chciałem mieć osobę prowadzącą, która włoży tam więcej takiej zauważalnej emocji – powiedział nam Miszczak.