Katarzyna Dowbor jako jedna z nielicznych gwiazd, nie ma problemu z upływającym czasem. - Z mojego punktu widzenia sprawę ułatwia fakt, że zmiany są powolne. To nie tak, że rano człowiek budzi się piękny, a po zachodzie słońca robi się z niego pani Shrekowa. Starzejemy się powoli. Jest czas, by się przyzwyczaić do zmieniających się gabarytów, przyrastających kilogramów, do tego, że ciało robi się mniej sprężyste, mniej młode. U mnie też nie było tak, że każdą zmianę od początku akceptowałam i witałam z entuzjazmem. Nie wszystko mi się podobało. Ta akceptacja, pogodzenie się ze sobą i zaakceptowanie się w skórze Fiony zabrało mi trochę czasu. Nie ma sensu zamartwiać się tym, na co nie ma się wpływu - mówi otwarcie w nowym wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Gwiazda otworzyła się także na temat seksualności, która w pewnym wieku staje się tematem tabu.
Katarzyna Dowbor pokazała swój siódmy dom. Jest jak w bajce [ZDJĘCIA]
Prowadząca "Nasz nowy dom" wyznała, że w jej domu otwarcie mówiło się o seksie. - Miałam mądrych rodziców. Tata był biologiem. Nie robili tabu z seksualności i kwestii związanych z ciałem. W moim domu mówiło się o miesiączce, o seksie, a menopauza nie była nigdy ani trudnym słowem, ani trudnym zagadnieniem. Ze swoimi dziećmi też otwarcie rozmawiam o cielesności - wyznała.
- Wiele kobiet tak ciężko przechodzi menopauzę, że załamuje się psychicznie. Miewają przekonanie, że oto skończyła się młodość i życie się kończy. A przecież po menopauzie jestem taką samą kobietą, jaką byłam. Ciało jest starsze, może słabsze, ale wciąż mogę być atrakcyjna, mogę prowadzić udane życie seksualne. Mogę pracować i odnosić sukcesy. Uważam, że każdy wiek ma swoje dobre strony - dodaje.
Katarzyna Dowbor jest jednak zasmucona pewnym faktem, który obserwuje u swoich koleżanek... - Przeraża mnie szaleńcze dążenie do wiecznej młodości, a tak się często dzieje. Przecież odmładzanie się na siłę jest bez sensu. Jestem za tym, żeby dbać o siebie, używać dostosowanych do wieku kosmetyków, korzystać z nowinek kosmetycznych, a nawet z medycyny estetycznej. Ona przecież po to jest. Ale nie mylmy zachowania dobrego wyglądu z cofaniem czasu. Trzeba się pogodzić z jego upływem. Inne byłyśmy, gdy miałyśmy 20 lat, a inne jesteśmy, gdy mamy 60 - kończy.