Widzowie uwielbiają Katarzynę Dowbor i jej program "Nasz nowy dom", w którym pomaga rodzinom w potrzebie. Zawsze uśmiechnięta i z dobrym słowem zdobywa ludzkie serca. Nie wszyscy jednak wiedzą, że przez lata zmagała się z poważną chorobą, która wpływała na jej codzienne życie. Choroba Gravesa-Basedowa sprawiała, że czuła permanentne zmęczenie, miała wahania nastrojów i wagi. Leczenie sterydami nie przynosiło efektów i lekarze zdecydowali się na usunięcie tarczycy. Na szczęście przebiegła ona bez problemu i od czterech lat gwiazda czuje się rewelacyjnie. Tym bardziej jej współpracownicy mocno się zaniepokoili, gdy nie pojawiła się na nagraniach programu.
Dowbor trafiła do szpitala
Okazało się, że Kasia Dowbor trafiła do szpitala, gdzie spędziła trzy dni. Na szczęście, jak zapewnia prowadząca "Nasz nowy dom", robiła tylko kompleksowe badania kontrolne. - Byłam na badaniach kontrolnych, które staram się raz do roku robić, czyli wszystkie badania dotyczące naszego organizmu, więc nic się złego nie dzieje, proszę się nie martwić - powiedziała Pomponikowi. Zbiegły się one akurat z nagraniami do programu, ale dla Kasi Dowbor ważniejsze jest zdrowie, co wydaje się słusznym podejściem. - Niestety takie badania trwają, więc trzy dni trzeba niestety spędzić w szpitalu, żeby po prostu wszystkie wyniki badań były sprawdzone. Ja raz na jakiś czas, raz na parę lat coś takiego robię i akurat termin się zgrał niestety z nagraniami, ale tak to w życiu bywa, nie można przewidzieć takich rzeczy - dodała. Zapewniła też, że wszystkie wyniki wyszły prawidłowo i nie ma się czym martwić.