- Zawsze marzyłam o białej sukni i nigdy jej nie miałam. Może to marzenie kiedyś mi się spełni ? - zastanawia się Grochola w rozmowie z "Super Expressem". - Nie wykluczam, że na trzeci raz, ale po raz pierwszy w bieli, się zdecyduję. Ale jestem w tym wieku, że kobiety już raczej nie wychodzą za mąż. Natomiast nie jest to marzenie, bez którego nie mogę żyć i nie dążę wszystkimi sposobami do jego spełnienia - dodaje.
Grochola pierwszego męża poznała na brydżu.
- Ktoś go przyprowadził w 1978, czy 1977 roku - wspomina. - Ale nie pamiętam daty ślubu. Wylądowaliśmy za granicą, ale ja z tej zagranicy wróciłam. On teraz od 25 lat jest szczęśliwie żonaty. Ale mamy wspaniałą córkę Dorotę - dodaje.
O drugim małżeństwie Grochola nie lubi mówić, wspomnienia są zbyt bolesne. Dochodziło do przemocy domowej. - On nie jest wart, żeby o nim mówić. Był potrzebny, żeby zrozumieć pewne rzeczy - wyznaje pisarka.
Katarzyna Grochola nie ukrywa jednak, że miłość to ważna sprawa w jej życiu.
- Była mi potrzebna i zawsze będzie. Ale ja nie potrzebuję opiekuna, tylko partnera. I on czasami jest, czasami go nie ma - mówi.
Najważniejsza jest jednak córka Dorota (32 l.) i wnuk Antoni (11 l.). - Bardzo ją kocham, kocham jej syna, mojego wnuka, kocham jej partnera, kocham przyjaciół. Ale ja mam wrażenie, że człowiek nie żyje dla kogoś, że żyje dla siebie i być może po to, żeby móc pomagać innym. Ja jestem bardzo daleka od takiego formatu matki Polki, poświęcającej swoje życie, swoje plany, a potem siedzącej okrakiem na dziecku i mówiącej: dla ciebie się wyrzekłam, przez ciebie nie zrealizowałam. Myślę, że dzieci są szczęśliwe, gdy mają szczęśliwych rodziców - stwierdza. - Moja córka ma kompletnie osobne, oddzielne życie. Bardzo ją wspieram, ale w ogóle się nie wtrącam w jej życie - dodaje.
Grochola sprawdza się też w roli babci.
- Mój wnuczek mi powiedział, że jestem babcią czadową i tego się będę trzymać - mówi z uśmiechem.