W sobotę, 28 listopada, w trakcie strajku kobiet w Warszawie atmosfera była bardzo napięta. Posłanka Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka podczas policyjnej interwencji oberwała gazem i zalała się łzami (O TEJ SYTACJI PRZECZYTASZ TUTAJ). Dla Jarosława Kaczyńskiego i jego koleżanek i kolegów z PiS gorsze od awantury w centrum stolicy było pewnie jednak to, co zrobiła Katarzyna Warnkę na Żoliborzu, tuż obok domu wicepremiera. To tam, pod tzw. Szklanym Domem przy Mickiewicza, odegrany został kontrowersyjny spektakl Kolektywu Aurora "Manifesta". Pod budynkiem zgromadziło się około 200 osób, a jedną z głównych ról w przedstawieniu grała właśnie Warnke. Obok niej zobaczyliśmy inne sławy świata filmu, m.in. Katarzynę Figurę i Agnieszkę Grochowską. Jak wynika z relacji TVN Warszawa - na miejscu stała furgonetka Strajku Kobiet i duże siły policji. Nie obyło się bez interwencji mundurowych. Katarzyna Warnke sprawiała wrażenie bardzo zadowolonej z tego, że zagrała w "Manifeście".
- Dziękuję wszystkim, którzy z nami świętowali 102-gą rocznicę uzyskania przez Polki praw wyborczych. Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział we wczorajszym przedstawieniu "Manifesta". Dziękuję reżyserowi Oskarowi Sadowskiemu! I oczywiście mieszkańcom bloku przy Mickiewicza 34/36. Jesteście wspaniali - napisała w emocjonalnym poście na Instagramie aktorka, która dodatkowo wkurzyła polityków PiS tym, że przy wpisie zamieściła swoje zdjęcie z namalowaną na twarzy błyskawicą, która jest symbolem Strajku Kobiet. Oj, Katarzyna Warnke umie włożyć kij w mrowisko!