Do tej pory Kate Rozz była dla nas zagadką. Wiedzieliśmy, że jest ukochaną Piotra Adamczyka, mieszka we Francji, jest rozwódką i ma dwoje dzieci, w tym adoptowanego synka. Teraz dzięki artykułowi w najnowszym magazynie "Viva" wiemy znacznie więcej! I wszystko wskazuje na to, że Piotr Adamczyk spotkał prawdziwą kobietę idealną.
Okazuje się, że Kasia nie ma żadnych wad. "Viva" zdradza, że żona Adamczyka "za co się nie zabierze, staje się w tym mistrzynią". Ponoć Kate świetnie gotuje i w kuchni przypomina Nigellę Lawson, a po francusku mówi tak perfekcyjnie, że rodowitym Fracuzom przez myśl by nie przeszło, że Kasia jest Polką. Ponadto, jeździ konno i nawet zwycięża w jeździeckich konkursach. Błyskawicznie nauczyła się pływać, gdy Piotr zechciał brać udział w triathlonie. I co najważniejsze - Kasia ma wielkie serce - adoptowała chłopca, wspiera domy dziecka i pracowała z dziećmi chorymi na AIDS, a także ratowała zwierzęta przed śmiercią głodową.
Korzystając z okazji Kasia wyjaśnia również nieporozumienie dotyczące jej nazwiska. Rozz to wcale nie jest pseudonim! - Po kilku latach w Paryżu, gdy w każdym urzędzie źle wymawiano moje imię, zdecydowałam się na zmianę na łatwiejsze imię, nazwisko, skórcone po byłym mężu - wytłumaczyła się Kate w magazynie.
Niestety, niewiele wiemy o przeszłości Kasi. Jedynie tyle, że zrezygnowała z łódzkiej Filmówki na rzecz prawa, próbowała swoich sił w aktorstwie oraz przez 5 lat była żoną biznesmana Jeana-Manuela Rozana. Czym zajmowała się Kate zanim została żoną Adamczyka? Czyżby kobieta idealna miała coś do ukrycia?