Do tej pory Kasia i Piotr nie pochwalili się zdjęciami ze ślubu, choć od tego czasu minęło 8 miesięcy. Mało tego, ostatnio przestali razem się pokazywać. A przecież w tamtym roku byli bywalcami wszystkich ważnych imprez w stolicy. Oficjalnie mówi się, że modelka ma sporo pracy w Paryżu i nie może już tak jak kiedyś spędzać tyle czasu w Polsce. Nieoficjalnie natomiast prawda jest bardzo brutalna...
- Ona go zostawiła. Był jej potrzebny do wylansowania się w kraju i swoje zrobił. Zresztą to dwa całkiem przeciwne charaktery. Piotr jest człowiekiem spokojnym, ułożonym, nieskorym do nieprzemyślanych działań. Ona natomiast to żądna przygód, szalona dziewczyna. Nie da się pogodzić ognia z wodą - tłumaczy nam przyjaciel aktora.
I faktycznie spokojne życie u boku Adamczyka to nie jest to, o czym marzyła. Pochodząca z Białegostoku Gwizdała niegdyś dużo podróżowała. Francja, USA, Tajlandia... Jako żona szwajcarskiego biznesmena Jeana-Manuela Rozana miała wszystko, co chciała. Mogła poświęcić się swojemu hobby - jeździectwu.
Po rozwodzie w 2007 r. zajęła się wychowaniem córki Mii (8 l.), a następnie adoptowała chłopczyka Shantiego (5 l.). Ale ciągle szukała nowych przyjaźni. Prowokowała wpisami internetowymi. W końcu trafiła na Piotrka. Jednak nie traktowała chyba tego do końca jako związek uczuciowy. "Faceci są do dupy!!! Bez wyjątków" - napisała na swoim profilu na Facebooku. Ale bycie żoną znanego aktora dało jej wymierne efekty. Stała się rozpoznawalna w Polsce, mogła realizować się jako modelka i celebrytka. W końcu wyjechała do Francji. Piotr znowu został sam.
- To są nasze prywatne sprawy. Nic nie powiem... - mówiła smutnym głosem mama Kasi, Elżbieta Gwizdała. Widać, że ta cała sytuacja sprawia jej wielki ból.
Pozostaje więc mieć nadzieję, że modelka doceni, jakim człowiekiem jest jej mąż. Może pomyśli w końcu o założeniu spokojnej, pełnej ciepła rodziny u boku statecznego człowieka.