Na wczorajszym przyjęciu w rezydencji miliardera Richarda Bransona, bawiło sie 20 osób. Gośćmi byli m.in. laureatka Oscara Kate Winslet ze swoim partnerem Louisem Dowlerem i dwójką dzieci.
Kiedy goście nad ranem przebywali u Richarda Bransona, w willę uderzył piorun, powstały podczas szalejącego huraganu. Rezydencja natychmiast stanęła w płomieniach.
Gdy pożar rozniósł się po budynku, praktycznie wszyscy goście rzucili sie do ucieczki. Jedynie 90-letnia matka właściciela willi nie mogła ruszyć się z miejsca.
Właśnie wtedy do akcji wkroczyła Kate Winslet, która, jak donosi BBC, wzięła kobietę na ręce i wyniosła z domu.
- Opowiadała, że to było to dla niej surrealistyczne przeżycie. Czuła się, jakby była na planie i czekała na hasło 'cięcie', ale to nie mogło nadejść - mówi Richard Branson.