Małżeństwo Martyny Wojciechowskiej i Przemka Kossakowskiego wydawało się wprost idealne. Parę łączyła wspólna pasja do podróżowania, ale niestety, jak się szybko okazało, nie te same wartości. Już po trzech miesiącach od uroczystości zaślubin, dziennikarz wyprowadził się od swojej żony. Znajomi Martyny tłumaczyli wówczas, że było to dla niej bardzo trudne. Ona sama również wyznała, że źle to zniosła, gdyż stawiała małżeństwo na pierwszym miejscu. O rozstaniu tej dwójki media dowiedziały się dopiero w lipcu tego roku. Od tamtej pory Przemysław Kossakowski nie schodzi z pierwszych stron gazet. Ostatnio dał mediom nowy temat do spekulacji. Mężczyzna połączył się z fanami w środku nocy, co wzbudziło duże poruszenie wśród internautów.
Tak Kossakowski odpoczywa od rozwodu. Pokazał co robi, by zapomnieć
Katolicki tygodnik miażdży Przemka Kossakowskiego
Dziennikarz Przemek Kossakowski po rozstaniu z żoną wyprowadził się na wieś, aby odpocząć od głośnego miasta i blasku fleszy. Chciał również spędzić trochę czasu sam ze sobą i przemyśleć parę kwestii. Ostatnie wystąpienie Przemka na Instagramie potwierdziło jego zły stan psychiczny. Mężczyzna pod wpływem impulsu zorganizował spontaniczny live w mediach społecznościowych, w środku nocy! Siedział na sedesie i bełkotał pod nosem mało zrozumiałe zdania. Jego fani zwrócili mu uwagę, aby przerwał nagrywanie i położył się spać. „Kosa” nie posłuchał i jeszcze kilka razy tej nocy, na nowo łączył się ze swoimi obserwatorami. Chyba nie wiedział, że Internet nie zapomina błędów. Live „Kosy” został nagrany i zapisany przez jednego z użytkowników Instagrama. Następnego dnia Przemek Kossakowski żałował, że w przypływie emocji wyciągnął telefon i pokazał swoją ludzką twarz. W rozległym poście w mediach społecznościowych tłumaczył swoje zachowanie w następujący sposób:
Rzecz miała miejsce w zeszłym tygodniu. Koledzy biznesmeni postanowili wyciągnąć mnie na miasto tłumacząc mi, że nie mogę siedzieć ciągle w domu bo doszczętnie od tego zdziczeje. Wspominam o tym dlatego, bo koledzy biznesmeni zaaranżowali spotkanie w zamkniętej sali na zapleczu jednej z restauracji dowodząc rzeczowo, że jeżeli będziemy pili alkohol w przestrzeni publicznej, ktoś może mi zrobić zdjęcie, potem to zdjęcie przesłać to któregoś z tabloidów i będzie kompromitacja. Zdaje się że podświadomie potraktowałem to jako rodzaj wyzwania, postanawiając dowieść, że jeżeli będę chciał się skompromitować, to żadne działania prewencyjne w rodzaju zamkniętych sal, mnie przed tym nie powstrzymają.
Zachowanie „Kosy” postanowił skomentować tygodnik katolicki. Dziennikarze nie mieli dla niego litości.
"To nie wypada! Podróżnik zorganizował niedawno spontanicznym spotkanie z fanami. Problem w tym, że sprawiał wrażenie 'zmęczonego', bełkotał, a w dodatku nadawał z WC. Przemek tłumaczył się po fakcie, że koledzy wyciągnęli go z domu, żeby się kulturalnie rozerwał. Ale on postanowił dowieść, że jeżeli będzie chciał się skompromitować, to działania prewencyjne go nie powstrzymają. Dobrze, że telefon nie wpadł mu do toalety” – napisał "Dobry Tydzień"