Gdy dwa tygodnie temu pojawiła się na imprezie z okazji 10-lecia marki Roberta Kupisza, nie spodziewała się, że wywoła to taką burzę w sieci. Patricia Kazadi przyznała, że zszokowały ją komentarze, które pojawiły się pod relacją na jednym z portali. Dawno już nie czytała tak przykrych słów dotyczących jej wyglądu. Aktorka zdaje sobie sprawę, że nie nosi rozmiaru XS, ale nie spodziewała się, że będzie musiała się zmierzyć z takim hejtem. W końcu zdecydowała się wyjaśnić skąd wzięły się nadprogramowe kilogramy i jaką traumę skrywa.
ZOBACZ: Patricia Kazadi wynajęła luksusową FURĘ. Kusi biustem na szalonej wyprawie
Ujawniła, że jest chora
Kazadi już od dawna nie pojawia się na salonach i zrezygnowała z wielu projektów. Można powiedzieć, że wycofała się z show-biznesu. Wielu zastanawiało się, co się stało z piękną gwiazdą. W końcu Patricia postanowiła zaspokoić ciekawość swoich fanów.
- Dwa tygodnie temu poszłam na event marki, która miała swoje 10-lecie, z którą współpracuje i mnie wspierała podczas kariery. Następnego dnia jestem oznaczona na jednym z portali. Wchodzę w sekcję komentarzy i to, co mnie zdziwiło, że większość wszystkich komentarzy jest o mnie, czemu jest taka gruba, co się stało, że tak wygląda, czy to afrykańskie geny się odezwały – rozpoczęła swój monolog na Instagramie.
Jak się okazuje, problemy z wagą związane są z problemami zdrowotnymi gwiazdy.
- Odpowiadając na pytania zaciekawionych internautów: "co się stało z Kazadi?" - Kazadi choruje.
Kazadi choruje już od dłuższego czasu, ale leczy się i została prawidłowo zdiagnozowana półtora roku temu.
- Chorowanie podczas pandemii nie było łatwe. Ktokolwiek tak jak ja musiał być hospitalizowany albo musiał przechodzić przez swoje leczenie w trakcie tego wszystkiego, z całego serca wam współczuję i łączę się w bólu, ale też z tego miejsca ogromny ukłon dla naszej służby zdrowia - dodała.
Jednocześnie przyznała, że od ponad roku mieszka z mamą, która bardzo pomaga jej stanąć na nogi, a jak się okazuje Kazadi dosłownie miała problem z podstawowymi czynnościami.
- Będąc w szpitalu dużo ciężej czyta się komentarze, że się roztyłam i jestem obrzydliwa. Nie radziłam sobie z tym najlepiej. Miałam dużo frustraci w sobie. Na moje ciało, na to, że mnie absolutnie nie słucha i sprawia mi tyle bólu. Ale z czasem zyskałam ogromnego szacunku dla mojego ciała za to, ile przeszło i jak pięknie się regeneruje i robi postępy - że mogę siadać, a potem mogę już chodzić, więc nabrałam zupełnie nowej perspektywy - wyjaśnia.
Przez body shaming chciała się zabić
Okazuje się, że już jako młoda dziewczyna musiała mierzyć się z ocenami swojego wyglądu, które miały ogromny wpływ na jej psychikę.
- Body shamingu doświadczam w swoim życiu od praktycznie 20 lat. Najpierw doświadczałam go w skali małej, prywatnej, pewnie tak, jak większość z was, czyli np. jadąc w rodzinne strony czy odwiedzając znajomych wysłuchiwałam takich zdań jak "ojej, zmizerniałaś, może byś coś zjadła" albo "ooo, widzę, że się pojadło" itd. Wiadomo, żadna z tych osób nie miała nic złego na myśli, nie chciała mnie pewnie urazić, ale w momencie, gdy jesteś na etapie dorastania takie zdania cię dotykają. (...) Później doświadczyłam body shamingu na początku mojej kariery zawodowej. (...) Mam koleżanki w branży, które jak słyszą na swój temat jakieś zdania czy komentarze to w ogóle ich to nie rusza, bo świetnie czują się same ze sobą, ale nie wszyscy jesteśmy tacy sami. Ja ewidentnie jestem może dużo bardziej wrażliwa - mówi.
Jednocześnie aktorka postanowiła opowiedzieć o dramatycznej sytuacji sprzed lat, która miała miejsce, gdy w 2010 roku brała udział w "Tańcu z gwiazdami". Wtedy media obiegło jej zdjęcie, na którym widać jej pośladki i bieliznę. Dla młodej dziewczyny to było za dużo.
- Nie chciało mi się żyć. Pamiętam, że po prostu położyłam się i chciałam umrzeć. I taką próbę podjęłam. Na szczęście jestem tutaj z wami, ale nie wszystkie dzieciaki, młode dziewczyny i młodzi chłopcy mają to szczęście. Ilość samobójstw z powodu body shamingu i hejtu w Polsce jest zatrważająca. Czas zacząć o tym głośno mówić, czas tego nie lekceważyć, nie wyśmiewać i czas wprowadzać zmiany - dodała.