„Sanatorium Miłości” to nie tylko rozrywka. To lustro – często dla nas samych. Ten odcinek przypomniał, że miłość nie zna wieku, a zranione serce nie znaczy martwe serce. Wręcz przeciwnie – czasem dopiero po największym bólu jesteśmy w stanie kochać naprawdę. I właśnie dlatego Marta Manowska płakała. Bo widziała w Ani coś, co zna każdy z nas – historię, którą nosimy gdzieś głęboko, i którą trudno opowiedzieć, a jeszcze trudniej przeżyć drugi raz.
Poruszające wyznanie Ani z "Sanatorium miłości"
W „Sanatorium Miłości” nie brakuje emocji, ale takie chwile zdarzają się rzadko. Podczas jednej z rozmów, uczestniczka Ania zdobyła się na poruszające wyznanie, które zapadnie w pamięć wszystkim widzom i uczestnikom tej edycji.
Wiele jest zbrodni na świecie. Największą jest zabić miłość. A ja to musiałam zrobić kilka razy w życiu
— powiedziała drżącym głosem Ania.
Te kilka słów wystarczyło, by na sali zapadła cisza. Wystarczyła prawda – prosta i bolesna. Choć Ania nie opowiedziała o wszystkich szczegółach swojego życia, to jedno było jasne – wiele razy została zraniona. Jej historia to nie tylko opowieść o rozczarowaniu, ale też o odwadze. Bo łatwiej jest udawać, że nic się nie stało, niż przyznać, że serce zostało złamane. A jednak mimo tego wszystkiego – Ania nadal chce kochać. Nadal szuka. Nadal wierzy.
Nie przegap: Marta Manowska przekazała fanom radosne wieści. Oto co wyszło na jaw!
Łzy w oczach Marty Manowskiej
Reakcja Marty Manowskiej była natychmiastowa. Prowadząca, znana z empatii i ciepła, nie ukrywała wzruszenia. Z oczu popłynęły łzy, a głos na chwilę jej się załamał.
Każdy z nas w sumie na koncie ma takie doświadczenie i takie przeżycie, o którym w ogóle opowiadacie w taki sposób tak prawdziwy. Bo można by było powiedzieć "przeżyłem coś tak trudnego i taką traumę, i ja już po prostu nie chcę". A tu wszyscy chcą żyć, wierzą w miłość
— mówiła Marta Manowska, patrząc na Anię i pozostałych uczestników, a w jej oczach lśniły łzy.
Zaufanie, które porusza do łez
Manowska zwróciła uwagę na coś jeszcze – na ogromne zaufanie, jakim obdarzyli ją i ekipę uczestnicy tej edycji:
Chciałam wam bardzo podziękować, że zaufaliście. Bo ta sytuacja naprawdę wymagała gigantycznego zaufania. I bardzo, bardzo, bardzo wam dziękuję. Dziękujemy za te doświadczenia.
To nie była tylko reakcja prowadzącej programu. To była odpowiedź człowieka, który usłyszał drugiego człowieka. I przejął się jego historią. Czy Marta Manowska powiedziała to za nas wszystkich? Możliwe. Bo przecież każdy z nas coś takiego przeżył.
Zobacz galerię zdjęć z ostatniego odcinka "Sanatorium Miłości"
