Informacja o nagłej hospitalizacji Kazika Staszewskiego była dla fanów prawdziwym szokiem. Tym bardziej, że lider Kultu nie tylko nagle trafił do szpitala, ale także pilnie wylądował na stole operacyjnym. konieczna była szybka reakcja. Zespół odwołał koncerty, również zagraniczne - w Hamburgu i Berlinie. Stan Kazika miał być stabilny, ale potrzebował interwencji chirurgicznej i kilku dni odpoczynku. Przerwa w koncertach nie była zbyt długa i 10 listopada Kult wraz z liderem wystąpili we Wrocławiu, grając znakomity i pełen emocjonalnych fragmentów koncert. Fani jednak nadal zachodzili w głowę, co przytrafiło się wokaliście.
Sprawa wyjaśnił Jarosław Ważny w Salonie24. Puzonista wyjaśnił, że Kazik Staszewski trafił do szpitala z silnym bólem brzucha. Po wykonaniu badań okazało się, że muzyk cierpiał na ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. W takiej sytuacji nie było na co czekać. Muzyk pilnie trafił na sale operacyjną, gdzie lekarze wycięli problematyczny organ. - "Pokroili" go, wycieli co trzeba jednego dnia. Drugiego dnia posiedział w szpitalu, a trzeciego poszedł do domu - wyjaśnił Ważny. Dodał także, że tygodniowa rekonwalescencja wystarczyła, by Staszewski doszedł do pełni sił. Teraz jest już w znakomitej formie, o czym świadczy choćby fakt, że bez problemu zagrali trzygodzinny koncert w katowickim Spodku.