Na początku kwietnia 2016 roku jak co roku odbył się koncert upamiętniający Jacka Kaczmarskiego. Utwory zmarłego muzyka wykonali między innymi Mateusz Nagórski, Kazik Staszewski i... Jacek Kurski, aktualny prezes TVP. Po zakończonym występie po sieci zaczął krążyć wpis, w którym Kazik krytykuje występ Kurskiego. "Może Pan grać sobie Kaczmarskiego w domu, z kolegami partyjnymi, przy ognisku, ale nie w Palladium" - brzmiał fragment wpisu. Dalej było jeszcze ostrzej:
- Nikt z nas wrażliwych i znających granice między sztuką, a żenadą nie byłby nigdy w stanie czegoś takiego wymyślić, zwłaszcza podczas spotkania upamiętniającego naszego najwybitniejszego poetę i barda. (...) Gdy zobaczyłem Pana [Jacka Kurskiego - przyp. red] na scenie pomyślałem, że pan jako prezes TVP przywita ludzi, coś powie o Jacku, zniknie, ew. usiądzie w prezesowskim rzędzie. Ale nie, pan postanowił wykorzystać publiczną, profesjonalną estradę i ludzi przybyłych dla Jacka do własnego wiecu politycznego. Na podrzędnych festiwalach odpadłby pan w eliminacjach wstępnych, prócz pana rodziny i podwładnych nikt by nie przyszedł słuchać pana śpiewu i grania o ile takich słów w ogóle można tu użyć".
Problem w tym, że ostatecznie okazało się, że NIE BYŁ TO wpis autorstwa Kazika Staszewskiego. Były to słowa dawnego współpracownika Jacka Kurskiego - Tomasz Kopeć, producent muzyczny. W jaki sposób doszło do takiej pomyłki. Jak wiadomo o przekształcenie prawdy w internecie bardzo łatwo. Niejaki Leszek Tomczuk skopiował wpis z Facebooka, dodał tytuł "Kazik pojechał Jacusiowi" i dołączył do niego zdjęcie muzyka i zdjęcie Kurskiego. Duże grono osób dało nabrać się na tę mistyfikację. Po kilkunastu godzinach wpis został usunięty, a jego autor opublikował przeprosiny.