Okazuje się, że panów łączyła nie tylko wspólna gra aktorska, ale także wielkie zamiłowanie do szachów. Aktorzy grywali ze sobą w czasie przerw w garderobie teatralnej. Potem przerzucili się na komputer. Franciszek Pieczka dzwonił do Kazimierza Kaczora i zwierzał mu się ze swoich wirtualnych sukcesów. Ostatni raz panowie rozmawiali niedługo przed śmiercią aktora znanego z "Czterech pancernych" i "Rancza".
- Franio kupił sobie komputer i grał z komputerem w szachy. Ostatnia nasza rozmowa na parę dni, jak postanowił nas opuścić, wyglądała tak: "Wiesz co Kaziu, a ja mu tego gońca stawiam i wtedy robię mu tak, żeby on nie miał dużo czasu do namysłu. Bo jak on się namyśli to mi da radę, ale jak przykręcę mu troszkę, to popełni błąd. A jak popełni błąd, to ja go już mam - mówił Kazimierz Kaczor, tłumacząc, że przykręcenie to zmniejszenie umiejętności gry komputera.