"Oszust z Tindera" to jedna z najnowszych produkcji Netflixa, która podbija Internet. Dokument zadebiutował na platformie 2 lutego i przyciągnął przed ekrany wiele osób. Film opowiada historię trzech kobiet, które padły ofiarą Simonie Levieva - izraelskiego oszusta podającego się za zamożnego potentata diamentów. W latach 2017-2019 mężczyzna wyłudził od swoich ofiar 10 milionów dolarów! Kobiety do dziś spłacają kosmiczne długi, które zaciągnęły, żeby "uratować" ukochanego. Mężczyzna miał znajdować się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Leviev trafił za kratki na kilka miesięcy, a dziś znów jest na wolności.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Netflix nowości na luty 2022. Premiery filmów i seriali – pełna lista
Polak z "Oszusta z Tindera" - kim jest?
W produkcji Netflixa pojawia się również ochroniarz głównego bohatera, Peter. Jak się okazało, jest nim Polak, Piotr K., którego pełne nazwisko padło w produkcji. Mężczyzna zamierza pozwać platformę za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku i domaga się 3 milionów euro odszkodowania za poniesioną krzywdę. Sprawę nagłośniła mecenas Joanna Parafianowicz, pełnomocniczka Piotra K., która prowadzi na Facebooku profil "Pokój Adwokacki". Całą sprawę opisała w poście. Jak możemy przeczytać:
"Netflix nie uzyskał wymaganej prawem zgody na wykorzystanie wizerunku Piotra K. i pomimo dysponowania danymi osobowymi i kontaktowymi pokrzywdzonego (w publikacji przedstawiono zdjęcie biletu lotniczego zawierającego m.in. imię i nazwisko pokrzywdzonego, a ponadto w jednej ze scen pada jego nazwisko), Netflix nie dał pokrzywdzonemu możliwości wypowiedzenia się w materiale, a tym samym nie pozwolił mu na ustosunkowania do przedmiotu produkcji i zajęcia względem jej treści stanowiska (potwierdzenia lub zaprzeczenia stawianym w materiale tezom oraz wypowiedzenia się o ewentualnej roli pokrzywdzonego w opisanym procederze, lub jej zaprzeczeniu). Netflix pozbawił Piotra K. możliwości udzielenia komentarza albo uprzedniego wobec publikacji udzielenia przezeń zgody na posłużenie się wizerunkiem pokrzywdzonego".
W piśmie do siedziby Netflixa w Holandii mecenas zaznaczyła, że w dokumencie padły sugestie co do możliwego udziału Piotra K. w finansowym wykorzystywaniu kobiet. Tymczasem nie miał on pojęcia o poczynaniach swojego pracodawcy i nie może być wiązany ze stawianymi mu zarzutami. Prawniczka żąda 2 milionów euro z tytułu doznanej krzywdy oraz miliona z tytułu odszkodowania wynikającego z braku możliwości dalszego wykonywania zawodu ochroniarza. Co więcej, Piotr K. został pokrzywdzony nie tylko przez producentów dokumentu, ale również samego Levieva, który nie wypłacił mu 10 tys. euro za jego usługi.
Parafianowicz chce również, aby przygotowane przez nią sprostowanie widniało na stronie głównej platformy przez dwa miesiące w formie wyskakującego okienka. Dzięki temu byłoby ono widoczne w tym samym miejscu, w którym znajduje się obecnie lista dziesięciu najczęściej wyszukiwanych tytułów. Ma ono trafić także na podstronę zawierającą opis filmu i zostać tam przez cały czas jego dostępności na platformie. Jak mówi, "żądania są skromne w porównaniu ze skalą naruszeń, do której doszło".