Kinga Rusin pracuje zdalnie i dużo podróżuje. Ze swoim ukochanym Markiem Kujawą prowadzą iście sielankowe życie. Para właśnie odkrywa uroki Afryki. Gwiazda chętnie zamieszcza relacje z wyprawy. Rusin i jej wybranek przebywają w Ugandzie, gdzie mieli możliwość spędzić kilka godzin z gorylami, które są gatunkiem chronionym. Za zorganizowanie specjalnej wycieczki z przewodnikiem, trzeba jednak słono zapłacić.
Kinga Rusin miała bliskie spotkanie z gorylami
Kinga postanowiła dokładnie zrelacjonować, jak wyglądało jej spotkanie z gorylami. Żeby móc spędzić z nimi kilka godzin w ich środowisku naturalnym, dziennikarka musiała pokonać trudną drogę. "Okupiliśmy to godzinami wyczerpującej wspinaczki i przedzierania się, często w deszczu, przez gęsty, tropikalny las. Warto było!", napisała na Instagramie. Dalej opisuje swoje wrażenia po spotkaniu z tymi wyjątkowymi zwierzętami:
Mieliśmy wielki przywilej być w zaledwie czteroosobowych grupach z pozwoleniem na przebywanie wśród tych pięknych, zagrożonych wyginięciem zwierząt, przez kilka godzin dziennie - napisała.
Kinga Rusin słono zapłaciła za spotkanie z gorylami
Okazuje się jednak, że nie każdy może sobie pozwolić na taką przygodę. Po pierwsze, żeby móc wejść na ich teren zamieszkały przez goryle, trzeba mieć specjalne zezwolenie, o które należy starać się nawet rok wcześniej. Po drugie, możliwość spędzenia kilku godzin z gorylami to kosztowane doświadczenie. W tym roku, za jedną osobę, trzeba zapłacić prawie 7 tysięcy złotych!
"Dzięki narzuconym przez władze państwowe wysokim opłatom za specjalne pozwolenia na wejście z przewodnikiem na teren rezerwatów, zainteresowanie gorylami przekłada się na olbrzymie fundusze (miliony dolarów rocznie). Są one wykorzystywane na ochronę zwierząt, prace badawcze, pensje dla pracowników, przewodników i strażników, a także zasilają budżety lokalnych społeczności, dzięki czemu powstają szkoły, domy czy infrastruktura", tłumaczy Rusin na Instagramie.