To niebywałe, że Hanna Lis i Kinga Rusin tak szybko zapomniały, kto pomagał im stawiać pierwsze kroki w telewizji. Dowbor wspomniała o tym afroncie w swojej książce "Mężczyźni mojego życia".
Był początek lat 90. Rodziła się nowa Polska. W nowych mediach, w prasie i telewizji szukano nowych twarzy, nowych nazwisk. Wówczas Katarzyna Dowbor była wielką gwiazdą Telewizji Polskiej i właśnie w jej ręce trafiał dziennikarski narybek. To ona szkoliła młode kadry, które pod jej czujnym okiem nabierały pierwszych szlifów. Oto jak pani Katarzyna wspomina swoją pracę z Hanną i Kingą.
Przeczytaj: Kinga Rusin całuje się z koniem. Słodkie?
- Przychodziły jako młodziutkie dziewczyny. Byłam wtedy spikerką, a one przychodziły na szkolenia medialne na prośbę mamy Hani, czyli Oli Kedaj. Miałam dużą przyjemność z pracy z nimi, bo obie się świetnie zapowiadały i świetnie im poszła praca. Trudno mi powiedzieć, której lepiej, bo każda jest inna, z innym pomysłem na siebie - opowiada "Super Expressowi" Dowbor.
Patrz: Hanna Lis: Nieustannie słyszę, że moje policzki są spod skalpela
Dziś Rusin jest gwiazdą TVN, a Lis telewizyjnej Dwójki. Obie wiele razy opowiadały o swojej karierze, o trudach i znojach pracy w telewizji. Jednak nigdy nie wspomniały o swojej mistrzyni, nie mówiąc już o podziękowaniach. Pani Katarzynie jest z tego powodu przykro.
- Nigdy w żadnym wywiadzie nie przeczytałam, że ktokolwiek je uczył zawodu. Wychodzi na to, że same wyssały to z mlekiem matki. Ja sama nie mówię o sobie, o swojej karierze bez wspominania Edyty Wojtczak (77 l.), której bardzo wiele zawdzięczam. Ona sama często kazała mi przestać i mówić tylko o sobie, ale zawsze będę o tym wspominać. To nie były tylko dwa miesiące, ale aż dwa lata. Uważam, że warto wspominać tych, którzy pomagali nam stawiać pierwsze kroki - wyjaśnia Dowbor.