Kinga Rusin znowu udowodniła, że przepisy ruchu drogowego jej nie dotyczą. Ostatnio fotoreporterzy Faktu przyłapali ją, gdy tuż po spotkaniu z Robertem Kozyrą, dostała mandat od straży miejskiej. Najwyraźniej nic sobie z niego nie zrobiła, bo kilka dni później przeszła na czerwonym świetle.
Czyżby Kinga Rusin była tak bardzo zabiegana, że nie mogła poczekać kilku sekund, by przepisowo przejść przez jednię? A może po prostu uważa, że nie obowiązują jej przepisy ruchu drogowego?
Nie da się ukryć, że Rusin miała dużo szczęścia, że akurat nie jechał żaden samochód. Jednak czasem warto poczekać, by nie narażać własnego życia.