Kinga Rusin jeszcze nie tak dawno chwaliła się nowoczesnym apartamentem na Mokotowie, a już marzy o zupełnie innym mieszkaniu. W rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy wyznała, że chciałaby mieszkać w domu z ogrodem. Rusin pragnie hodować swoje warzywa, co jest zgodne z jej nowym ekologicznym podejściem do życia. - Największymi szczęściarzami są ci, którzy mają przydomowe ogródki. Szczerze im zazdroszczę. Też chciałabym mieć takie miejsce. Nie dość, że ci ludzie mają jedzenie tanio, to jeszcze wiedzą, co mają na talerzu. Półtora roku temu robiłam reportaż z okazji 60. urodzin Czesława Langa. On stał się moim guru żywieniowym. Wszystkie rzeczy, które je, rosną w jego gospodarstwie na jego własnej ziemi. Warzywa ze swojego ogródka trzyma w ziemiankach, których jest kilka. Oglądanie tego było niesamowite.To świetny sposób, by w zimie mieć świeże produkty. Mam dużą siłę perswazji. Nie przypominam sobie, by u mnie w domu był bunt z tego powodu, że nie ma w lodówce czegoś, co jest u kogo innego. Moje dzieci są wręcz dumne, że podchodzi się u nas do jedzenia w sposób rewolucyjny. Nawet strofują swoje koleżanki i kolegów! Widzą po sobie, że jak dobrze jedzą, to dobrze się czują. Jeżeli poznamy, co można jeść, a czego nie, to w przypadku chorób tarczycy jakość naszego życia się znacznie poprawi. Jestem tego najlepszym przykładem. Oczywiście trzeba też pamiętać o lekarstwach, ale ekologia ratuje nam życie - wyznała Rusin.
Zobacz: Kinga Rusin: Boję się o życie