Z okazji Dnia Kobiet Kinga Rusin postanowiła przypomnieć historię swojej rodziny, w której ewidentnie rządziły kobiety: "Historia mojej rodziny to historia kobiet. Prababcia, babcia, mama szły przez życie same i były niewyobrażalnie dzielne biorąc pod uwagę sytuację i momenty historyczne w jakich przyszło im żyć i wychowywać dzieci. Wojna, bieda, komuna..." - czytamy we wpisie. We wspomnienia dziennikarka sprytnie wplotła swoje podejście do wychowania córek. Oto, co od dawna Kinga Rusin wpajała Idze i Poli:
"Od początku, do znudzenia powtarzałam moim córkom, że mają olbrzymi potencjał i żeby nigdy nie dały sobie wmówić, że ich miejsce jest w kuchni albo w pralni. Sposób życia muszą wybrać same, opierając się stereotypom i naciskom. Nigdy nie powiedziałam żadnej z moich córek, że coś jest nie dla niej, że jest „niekobiece”, że jest za trudne. Mam nadzieję, że trafią na partnerów którzy będą je wspierać, a nie z nimi konkurować, którzy nie będą leczyć swoich kompleksów ich kosztem, którzy nigdy nie wykorzystają przeciwko nim swojej przewagi fizycznej, którzy będą dzielić z nimi obowiązki i w przyszłości równo rozkładać odpowiedzialność za dom i dzieci" - czytamy.
Być może przykazania te są mocno związane z doświadczeniami Kingi Rusin. Przypomnijmy, że dziennikarka rozstała się z ojcem córek - Tomaszem Lisem. Tuż po ślubie para wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie Tomasz Lis był korespondentem. W tym czasie na Kingę spadł obowiązek zajmowania się małymi córkami. Para rozstała się w 2006 roku.
Ciekawy jest również fragment dotyczący partnerów Igi i Poli. Przypomnijmy, że obie córki Rusin są już w związkach.