Kinga to szalenie zapracowana i zabiegana dziennikarka. Całe dnie spędza w centrum stolicy, gdzie pracuje i robi zakupy. A zasady parkowania są tu nieubłagane. Nawet za 5 minut zatrzymania samochodu na chodniku płacić trzeba.
Niestety, zdarzało się, że Kinga nie płaciła długimi godzinami. W ciągu niespełna roku nazbierała aż dziewięć mandatów.
Przeczytaj koniecznie: Kinga Rusin sama musi kupować patelnie i brylanty ZDJĘCIA
Po publikacjach w "Super Expressie" dziennikarce najwyraźniej zrobiło się wstyd. I wreszcie zaczęła płacić. Tak też było, gdy tuż przed weekendem spotkaliśmy dziennikarkę na ulicy Brackiej.
Kinga, gdy tylko wysiadła z auta, żwawym krokiem podeszła do parkometru, wrzuciła 3 złote, wcisnęła guzik i cierpliwie czekała, aż niebieska maszyna wydrukuje jej bilet parkingowy na 1 godzinę. Gdy go wyjęła, wróciła do swojego białego samochodu i położyła wydruk w widocznym miejscu na masce.
Z uśmiechem na twarzy ruszyła załatwiać swoje sprawy. A po niespełna godzinie grzecznie powróciła do auta. Miała jeszcze trochę czasu do wykorzystania, ale nie chciała kusić losu. Wsiadła do samochodu i odjechała. Bez mandatu.
Brawo, Kinga!