Kinga Rusin funkcjonuje w przestrzeni publicznej jako dziennikarka, businesswoman oraz aktywistka społeczna. Przez wiele lat związana była ze stacją TVN, odkąd jednak odeszła z telewizji, podróżuje po świecie i odkrywa jego najdalsze zakątki. W ostatnich miesiącach na instagramowym profilu Kingi Rusin pojawiały się liczne relacje z wojaży, m.in. wyprawy do Wenecji, lotu "private jetem" czy też afrykańskich wakacji.
Dziennikarka wykorzystuje swoje zasięgi nie tylko do relacjonowania niezapomnianych przeżyć, ale i w wyższych celach. Niedawno zabrała głos w sprawie działalności Lasów Państwowych, ponadto opisywała, jak zapoczątkowała masowy protest pasażerów na lotnisku w Zambii. Nie pozostała obojętna również na cierpienie zwierząt, które dostrzegła w Australii... Nie tylko pokazała, w jak skandalicznych warunkach przetrzymuje się koale w prywatnym zoo, ale i podjęła zdecydowane kroki.
"No i znów nie wytrzymałam! Napisałam list protestacyjny do władz stanowych w Queensland! Musiałam zaprotestować przeciwko trzymaniu w tragicznych warunkach koali w prywatnym pseudo zoo na jednej z wysp, które tam odwiedzaliśmy!" - napisała Kinga Rusin na Instagramie.
"Trzy biedne „misie” uwięzione są na maleńkich betonowych wybiegach, z jednym słupkiem do wspinania po środku i gałęziami eukaliptusa, zatkniętymi w plastikową rurę, obok. Wszystko po to, żeby turyści, za kasę, mogli tam przyjść i te biedne, zestresowane stworzenia głaskać oraz robić sobie z nimi selfie! Kilkaset osób dziennie dotyka te bardzo wrażliwe zwierzęta, które, mając słaby wzrok, są wyjątkowo wyczulone na zapach i dotyk. Nie mają jak i dokąd uciec! To dla nich prawdziwe katusze! Cierpią dla ludzkiej próżności, żeby ktoś mógł pochwalić się zdjęciem na insta i faktem, że głaskał „misia”. Naprawdę bez dotykania i selfie się nie liczy!?" - opisywała oburzona Rusin.
Dziennikarka pokazała zdjęcia warunków, w jakich żyją koale w prywatnym zoo, o którym wspominała. Dla kontrastu opublikowała również nagrania dzikich torbaczy, które ona oraz jej ukochany spotkali podczas zwiedzania Australii.
Trzeba przyznać, że widok mikroskopijnych "wybiegów" jest wstrząsający... Co o tym myślicie - Kinga Rusin zareagowała w odpowiedni sposób?