Kinga Rusin odkąd odeszła z telewizji prężnie działa w swoich mediach społecznościowych. To tam dzieli się prywatnymi informacjami na temat swojego życia i pięknymi kadrami ze swoich egzotycznych podróży. Kilka miesięcy temu poinformowała, że musi poddać się operacji. Po zabiegu przez 1,5 miesiąca przebywała w Polsce, gdzie dochodziła do siebie. W ostatnim poście na Instagramie wyznała, jak wyglądała walka o powrót do zdrowia. Poznajcie szczegóły!
Kinga Rusin wyznaje, jak wyglądała walka o zdrowie po operacji. "Masa wlewów, kroplówek i nowych leków"
Po operacji ścięgna dziennikarka walczy o powrót do pełnej sprawności, by znowu jeździć na nartach, pływać na kitesurfingu, czy grać w tenisa. Ostatnio udała się do słonecznej Tajlandii. Swój wyjazd pieczołowicie relacjonuje na Instagramie. W ostatnim poście opowiedziała, jak wyglądała jej walka o zdrowie po operacji.
- Chcę jak najszybciej wrócić do sportu! Ostatnio przyleciałam do Warszawy kontynuować pooperacyjną rehabilitację. Chcąc przyspieszyć ten proces przyjęłam w ciągu dwóch tygodni masę wlewów, kroplówek i nowych leków. To duże obciążenie dla organizmu, przynoszące sporo efektów ubocznych, ale coś za coś. Słabo się czułam, ale zrobię wszystko, byle szybko wrócić na narty, kajta, konie, surfing, tenisa etc. Dlatego wyjazd do Azji dobrze mi robi. Kiedyś jeździło się „do wód”, dziś można do wody dodać słońce. To działa na mnie lepiej niż wszystkie medykamenty razem wzięte. Nie oszukujmy się - w takich warunkach można odzyskać siły - napisała na Instagramie.