Łukasz Zając: - Ja dzisiaj zobaczyłem inną Kingę Rusin. Takiej nie znałem...
Kinga Rusin: - Moi przyjaciele, którzy mieli okazję przeczytać tę książkę, powiedzieli mi, że wiele osób po przeczytaniu jej będzie miało dysonans poznawczy. Wiele osób stworzyło sobie mój obraz na podstawie tego, co widzą w telewizji. Po przeczytaniu książki ci, którzy mnie lubią, będą mnie lubić jeszcze bardziej. A ci, którzy mnie nienawidzą, będą mnie nienawidzić jeszcze bardziej. To jestem JA w tej książce. Mój przyjaciel przed lekturą zaznaczył: "Będę tępić hipokryzję i jak znajdę cokolwiek, co nie jest prawdą, to ci to wytknę". Przeczytał i powiedział: "To jest cała prawda o tobie. To jest cholernie niebezpieczne i jesteś bardzo odważna".
Przeczytaj koniecznie: Kinga Rusin: Faceci się mnie boją
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/exclusive/kinga-rusin-faceci-sie-mnie-boja-aa-9AE3-uoAS-Eifm.html
- Ma pani wizerunek singielki, takiej silnej samotnej kobiety. Dla wielu kobiet jest pani wzorem.
- Ale singielka dla mnie to z założenia jest kobieta, która wymyśliła sobie taki sposób na życie. Żeby żyć w pojedynkę. Ja sobie takiego sposobu nie wymyślałam. Ja nie jestem zamknięta na związki - przeciwnie.
- Co będzie dalej, kiedy wyhamuje pani tempo życia?
- Ostatnio rozmawiałam z przyjaciółmi, streszczałam im swój dzień, że byłam tu, zaraz idę tam, a oni tak słuchają i mówią: "Kinga, usiądziesz kiedyś?". Może to jest tak, że ten następny etap będzie taki, że w końcu usiądę, bo nie siedzę od prawie pięciu lat. A to dlatego, że mam taką potrzebę, a nie dlatego, że jest taka życiowa konieczność. Mam potrzebę pędzenia, sprawia mi to radość, nakręca mnie to i daje satysfakcję. Ale być może za następnym rogiem jest wyciszenie i spokój, i odpoczynek, i kiwanie nóżką w bucie, i...
Patrz też: Kinga Rusin nie jada mąki, soli i cukru!
i wnuki?
- No, kiedyś może tak, jeszcze nie teraz w imię Ojca i Syna...!