Kinga Rusin : Znam gorycz sławy

2010-12-09 3:40

Kinga Rusin bezapelacyjnie jest gwiazdą. Znają ją wszyscy, którzy oglądają TVN. Czy to, że jest osobą publiczną, oznacza, że ma w życiu łatwiej?

Dziennikarka w rozmowie z psychoterapeutką Małgorzatą Ohme spisanej w książce "Co z tym życiem?", zastanawia się nad tym, czy sława ułatwia czy utrudnia życie. Czy znanym, popularnym łatwiej nawiązywać kontakty, zakochiwać się, ufać...?

Patrz też: Kinga Rusin: Seks jest najważniejszy

Fragment książki:

KINGA: Lęk przed odrzuceniem towarzyszy mi niemal stale. Aż trudno czasami w to uwierzyć. Myślę, że istnieje dosyć stereotypowy odbiór osób publicznych, tych, które są znane, bo pokazują się na przykład w telewizji. Wydaje nam się, że ktoś, kto gości w naszym domu, nawet jeżeli to obecność wirtualna, jest jednak powszechnie akceptowany. Choćbyśmy tej osoby nie darzyli szczególną sympatią, to i tak wpuszczamy ją za próg, nie wyłączamy telewizora. Z tego prosty wniosek, że osoby publiczne na pewno nie mają problemu z brakiem akceptacji czy lękiem przed odrzuceniem. Często słyszę od koleżanek: "Tobie to dobrze, wszyscy cię znają, łatwiej nawiązywać ci kontakty, poznawać ludzi". Tak, to prawda, jestem otwarta na kontakty, lubię poznawać ludzi, ale to wcale nie oznacza, że jest mi łatwiej ułożyć sobie prywatne życie, dopuścić kogoś naprawdę blisko. Znasz wytłumaczenie: ja wiem, jak się czuje człowiek odrzucony, opuszczony, i to, czy jestem znana czy nie, nie ma absolutnie nic do rzeczy...

MAŁGOSIA: To bardzo ważne, że o tym mówimy. Bo łamiesz stereotyp, że każda kobieta taka jak ty odnosi same sukcesy miłosne. Obie wiemy, że im wyżej stoisz na drabinie, tym bardziej boisz się być z kimś blisko. Nigdy nie możesz być pewna, czy ów ktoś nie chce się po prostu dzięki tobie podciągnąć lub ciebie z drabiny zrzucić. To budzi chyba jeszcze większą nieufność...

KINGA: Zgadza się. Nie ufam, boję się cokolwiek deklarować. Wydawać by się mogło, że miłość jest czymś naturalnym, że wyrażanie uczuć, tych pozytywnych, budujących, to najprostsza rzecz. A tu okazuje się, że to co proste, może być najtrudniejsze. Myślę, że im więcej człowiek ma negatywnych doświadczeń, im więcej ma za sobą związków, które zawiodły, tym trudniej mówić mu o miłości, tym trudniej się otworzyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają