Kinga Jurzec była o krok od zwycięstwa w programie "Jaka to melodia?". Choć nie udało jej się wywalczyć samochodu, nagrody pieniężnej, złotej nutki z diamentem i notki w Wikipedii, to zasłynęła spontanicznym wyjściem z telewizyjnego studia.
Internauci zaczęli podejrzewać spisek i tworzyć dość zaskakujące teorie. W oświadczeniu przesłanym redakcji Se.pl, Kinga z "Jaka to melodia?" zapewniła, że jej reakcja była spontaniczna. Zdradziła, iż podczas nagrań nie czuła się najlepiej. Jurzec ma także żal do produkcji programu.
Poniżej publikujemy treść oświadczenia:
"Nie było to zaplanowane i nie chciałam, by w ogóle coś takiego zostało pokazane. Nawet po tej sytuacji nie wiedziałam, że tak to zostanie pokazane. Program nie jest na żywo, więc pewne sceny można wyciąć.
Wiedziałam, że jeśli przegram to na pewno będę zła. Bardzo dużo osób stawiało mnie w roli faworytki. Poza tym czułam się naprawdę dobra i mocna. Od lipca regularnie uczyłam się po kilka godzin dziennie, czasem kilkanaście. Pieniądze i samochód to miły dodatek, ale na ten moment miałam już 52 tys. i samochód. W takim odcinku jak finał roku przynajmniej dla mnie chodziło o zdobycie samego szczytu - najwyższego tytułu. Zwycięzcy widnieją nawet na Wikipedii poza tym jedynie w finale roku a w żadnym innym odcinku nie, nagrodą jest złota nutka z diamentem - dla mnie bezcenna i taka pamiątka na zawsze symbolizująca trofeum. Zależy też w jaki sposób się przegra. Gdybym odpadła jako pierwsza bądź w trzeciej rundzie, ale wchodząc z drugiego miejsca to po prostu uznałabym, że byłam za słaba i kompletnie nie było to w moim zasięgu. A tak... W I i II rundzie moi przeciwnicy odgadli po 3 piosenki a ja 6, więc tyle co oni łącznie. W tych rundach liczy się szybkość i zawodnicy zmagają się z tymi samymi utworami. Natomiast III runda to trochę loteria. Byłam już o krok, o te jedną piosenkę. Czułam już zwycięstwo i to bolało najbardziej plus to że dwa razy miałam dobrą pierwszą myśl i ją zmieniłam. Byłam wściekła na siebie. Łzy napłynęły od razu i wielki ból. Finał roku był moim dwudziestym odcinkiem. Wcześniej przegrałam już 5 razy w życiu, czasem też będąc blisko i ze swojego błędu, ale nigdy o taka stawkę, wtedy jeśli były w ogóle łzy to już poza. Poza tym na nagraniu byłam chora, słychać było w odcinku chrypkę oraz miałam gorączkę, co też sprzyja emocjonalnym zachowaniom, bo gra się z olbrzymim dyskomfortem i biorąc leki w dużych dawkach, by w ogóle dać radę wyjść z domu. Tym bardziej bolało, że mimo choroby prowadziłam aż do ostatniej piosenki" - napisała Kinga Jurzec w oświadczeniu przesłanym Se.pl
ZOBACZ TAKŻE: Dramatyczne sceny w "Jaka to melodia". Szokujące wideo. Uczestniczka uciekła ze studia