Klaudia El Dursi o kulisach Hotelu Paradise. Na początku nie chciała zostać prowadzącą

2020-11-13 11:56

Choć jej telewizyjna kariera zaczęła się niedawno, rozwija się w błyskawicznym tempie. Dziś KLAUDIA EL DURSI to jedno z najgorętszych nazwisk w polskim show-biznesie. Prowadząca reality show "Hotel Pardise", którego finał zbliża się wielkimi krokami, opowiedziała nam o kulisach programu oraz o tym, jak zmienił jej życie.

Klaudia El Dursi/Hotel Paradise

i

Autor: Cezary Piwowarski/TVN
Małgorzata Ohme o programie „Kto odmówi pannie młodej?”: Wciąż płakałam #HOT

- Pani 5 minut w polskiej telewizji zaczęło się rok temu, od zgłoszenia do programu „Top model”. Od tamtej pory Pani kariera rozwinęła się w błyskawicznym tempie. Jak pani ocenia ten ostatni rok w swoim życiu?

- Mój udział w tym programie, zresztą jak całe moje życie, był dość spontaniczny. To była decyzja pod wpływem chwili. W ogóle nie spodziewałam się, że to wszystko tak się potoczy. Nie da się ukryć, że moje życie diametralnie się od tego momentu zmieniło i zwykle to zainteresowanie moją osobą jest szalenie miłe. Ludzie są ciekawi, co u mnie słychać, chcą zamienić kilka słów czy zrobić ze mną zdjęcie. Spotykam się z dużą serdecznością, ale są takie momenty, gdy czuję, że znalezienie pewnej intymności czy anonimowości nie jest już takie łatwe (śmiech). Mam jednak nadzieję, że choć zmieniło się moje życie, to nie zmieniłam się ja i wciąż jestem tą samą Klaudią El Dursi. Moja rodzina, mój dom – to wszystko sprawia, że wciąż stąpam twardo po ziemi. Trochę już w życiu przeżyłam i te wszystkie lata ukształtowały mnie w taki sposób, że te moje przysłowiowe 5 minut na pewno tego nie zmieni.

- Mogliśmy panią także widzieć przez chwilę w najnowszej edycji Top Model, gdzie pojawiła się pani gościnnie. Co pani doradziła uczestnikom, którzy marzą, by swoją szansę wykorzystać tak, jak zrobiła to pani?

- Może zabrzmi to banalnie, ale prawda jest taka, że przede wszystkim trzeba być sobą, bo telewizja zawsze zweryfikuje naszą autentyczność. W takim programie nie da się udawać, bo takie zachowanie szybko zostanie zweryfikowane. Widzowie są bardzo uważni i spostrzegawczy. Jeżeli ktoś będzie mieć w sobie cień obłudy, to szybko się okaże, że nie zdaje to egzaminu. Myślę też, że trzeba być wyrazistym. Być może też właśnie dlatego ja przypadłam do gustu widzom – taką mam nadzieję (śmiech) – bo taka właśnie byłam. Dlatego uważam, że nie warto w takim programie powściągliwym, na siłę próbować się podporządkować albo do kogoś upodabniać , bo trampoliną do czegoś więcej to właśnie nasza autentyczność i oryginalność.

- W pani przypadku zaowocowało to bardzo szybko, bo wkrótce później otrzymała pani propozycję poprowadzenia swojego pierwszego własnego show. „Hotel Paradise” stał się pani debiutem w roli prowadzącej. Był to skok na głęboką wodę. Nie miała pani żadnych obaw przed przyjęciem tej propozycji?

- Miałam całą masę obaw, dlatego też, jak tylko dostałam tę propozycję, to oczywiście bardzo się ucieszyłam, ale grzecznie podziękowałam. Po pierwsze nie czułam się na tyle pewnie i nie miałam poczucia posiadania wystarczającego warsztatu, by prowadzić własny program, a po drugie łączyło się to z wyjazdem na drugi koniec świata, i to na kilka miesięcy. Wydawało mi się to więc tak szalonym i absurdalnym pomysłem, że w pierwszym momencie grzecznie podziękowałam.

- Co w takim razie sprawiło, że zmieniła pani zdanie?

- Całe szczęście produkcja się nie poddała i postanowiła mnie jednak przekonać do tego projektu. W pewnym momencie podzieliłam się tą propozycją z moim partnerem. To właśnie Jacek mnie przekonał, żeby przyjąć tę propozycję. W końcu są samoloty, moi bliscy dużą część czasu mogą ze mną tam być i wcale nie stracę z nimi kontaktu. Po przeanalizowaniu wszystkiego postanowiłam więc podjąć to wyzwanie.

- Od tego czasu program doczekał się już 2. edycji, która właśnie zbliża się do finału, czas więc ją podsumować. Czym ten drugi sezon różni się od poprzedniego?

- To wręcz niesamowite, jak duże są te różnice. To w końcu ten sam program, te same zasady, nawet to samo miejsce, a program jest zupełnie inny! Temperamenty nowych uczestników zaskoczyły nawet nas. Ta różnorodność, ekspresja, zupełnie różne charaktery i osobowości - to widać od razu. Dzięki temu program nabrał zupełnie innych barw. Przyznam szczerze, że, chociaż nie było dnia, bym nie śledziła, co się dzieje u naszych uczestników i starałam się bacznie ich obserwować, to i tak ciężko było za nimi nadążyć (śmiech)!

Hotel Paradise

i

Autor: TVN/Grzegorz Piekarski/X-News Hotel Paradise

- W tym programie trzeba też być trochę psychologiem. Jedni uczestnicy szukają miłość, a innych przyciąga nagroda pieniężna. Czasem trudno odróżnić, czyje uczucie jest prawdziwe, a kto tylko gra.  Pani po dwóch sezonach potrafi już odczytać prawdziwe intencje uczestników?

- Tak, to da się wyczuć. Oni z resztą czasami sami się z tym niechcący zdradzają. Coś o tym wiem, bo sama znajdowałam się w domu modelek w „Tom Model” pod nieustającym obstrzałem kamer. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie 24 godziny na dobę pamiętać, że ktoś może nas widzieć czy słyszeć, co mówimy. I uczestnicy „Hotelu Paradise” też bardzo szybko o tym zapominają. A jak już wspominałam - widzowie są bardzo czujni i wyłapią każdy fałsz.

- Zdjęcia do drugiej edycji się już zakończyły, więc wie pani, jaki będzie koniec tej historii. Czego możemy się spodziewać po odcinku finałowym?

- Możemy spodziewać się naprawdę wszystkiego, bo uczestnicy tej drugiej edycji są szalenie temperamentni, potrafią być zwariowani, a czasem nieobliczalni. Mogę więc tylko zdradzić, że koniec tego sezonu będzie naprawdę bardzo emocjonujący i zaskakujący!

- Wiadomo już, że wkrótce ruszą zdjęcia do 3. sezonu programu. Tym razem nie odbędzie się on już na wyspie Bali.

- Przenosimy się na inny kontynent, ale nada będzie to rajskie miejsce. Gdzie dokładnie? Na razie zostaje to naszą słodką tajemnicą. Okaże się już niebawem. Będzie oczywiście pięknie, egzotycznie, ciepło i. tak jak przystało na nasz rajski program, w nowym miejscu stworzymy idealne warunki, żeby się zakochać, a perypetie naszych uczestników były tak samo gorące jak na Bali.

MIŁOŚĆ CZY PIENIĄDZE?Na to pytanie będą musiały odpowiedzieć sobie dwie pary, które zakwalifikowały się do finału 2. edycji Hotelu Paradise. W wielkim finale oba duety czeka chwila prawdy, a relacje, które zawiązały się na planie programu zostaną wystawione na próbę. O tym, która z par zagra o nagrodę główną czyli 100 tys. złotych, zdecydują bowiem uczestnicy, którzy już pożegnali się z programem, którzy będą mieli ocenić finalistów, popierając w walce o zwycięstwo tylko jeden z duetów. Ten, który otrzyma najwięcej głosów, stanie przed najważniejszym wyborem. Finałowa dwójka będzie musiała zdecydować, czy woli podzielić się wygraną, opuszczając rajską wyspę Bali jako para, czy zabrać ze sobą całą wygraną, zostawiając partnera z niczym. Czy w 2. sezonie, podobnie jak w poprzedniej edycji, miłość zwycięży?

Emisja w TV:Hotel Paradise poniedziałek-czwartek 20.30 TVN 7

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki