Pod koniec lutego znany aktor z pompą otwierał drugi lokal w swojej karierze restauratora. Wielu bardzo sceptycznie podchodziło do tej kulinarnej przygody. Nie jest tajemnicą, że poprzedni biznes Borysa na Mazurach był klapą. - Trochę się sparzyłem z racji złego doboru wspólnika. Teraz to coś zupełnie autorskiego - komentował Borys w wywiadzie dla "Gali".
Impreza, która odbyła się z okazji otwarcia restauracji, była sporym wydarzeniem towarzyskim w stolicy. Szyc dumny jak paw przechadzał się pośród gości w towarzystwie swojej wystrzałowej partnerki Zosi Ślotały (24 l.).
- Chciałem, żeby moja restauracja nazywała się "Akademia", bo to pojemna nazwa: akademia i smaku, i sztuk pięknych, i muzyki, i teatru - opowiadał Szyc. - Na co dzień nie spotykam się z objawami nienawiści czy braku sympatii, więc chciałbym, żeby inni spędzali czas tak, jak ja lubię. Moim marzeniem jest patrzenie na uśmiechnięte ludzkie twarze. Dlatego otwieram tę restaurację - dodał.
W "Dzień Dobry TVN" kilkakrotnie pokazywano jego kulinarny przybytek. Aktor był tam przedstawiany jako właściciel. - Taki plan powstawał w mojej głowie od dawna. Od dziecka chciałem mieć takie miejsce - opowiadał Borys w wywiadzie dla stacji. - Moja rola w serialu "Przepis na życie" przyspieszyła proces otwarcia własnej restauracji - dodał w innym. Jednak okazuje się, że jego rola w tym całym przedsięwzięciu jest zgoła inna. Borys użycza swojej znanej twarzy. Jest osobą, która swoją sławą ma ściągać gości.
Właścicielem restauracji "Akademia" jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Nostra. W Krajowym Rejestrze Sądowniczym próżno szukać nazwiska Szyca wśród udziałowców. Prezes spółki był zaskoczony, kiedy zadaliśmy mu pytanie, w jakim charakterze w "Akademii" występuje Borys. I czy jest jej właścicielem. - Dane z KRS są chyba dość jasne - stanowczo stwierdził Andrzej Sternicki z Nostry. Tak więc to nie biznes Szyca, ale kolejna rola życia tego znanego aktora. Co prawda statuetki za nią nie otrzyma, ale plajta mu nie grozi. Swoją robotę wykonał świetnie!