Gdy pięć lat temu Zamachowski rozwiódł się z Aleksandrą Justą (48 l.), zobowiązał się płacić 18 tys. zł na ich pociechy: Marysię (23 l.), Antoniego (20 l.), Tadeusza (18 l.) i Bronię (15 l.). Z roku na rok sława aktora jednak gasła, o angaż było coraz trudniej, a zarobki stawały się coraz mniej spektakularne. Pan Zbigniew wniósł więc sprawę do sądu o zmniejszenie alimentów. Obniżono je do 14 tys. zł. Na niepełnoletnie wówczas dzieci - Tadeusza i Bronię - miał płacić po 4,5 tys. zł. Na pełnoletnie - Marysię i Antoniego - po 2,5 tys. zł.
We wrześniu pełnoletność osiągnął także Tadeusz. Aktor po rozmowie z synem stwierdził, że będzie mu płacić tyle samo co starszemu rodzeństwu. Ale, gdy była żona zobaczyła, że na koncie przybyło za mało pieniędzy, sprawą zajął się komornik i wszedł gwiazdorowi na konto.
Jak to komentuje Zamachowski? Gdy do niego zadzwoniliśmy, nie chciał z nami rozmawiać.
Skontaktowaliśmy się więc z jego aktualną żoną Moniką Zamachowską (45 l.).
- Naprawdę trudno mi komentować tę sytuację. Wiem, jak Zbyszek ciężko pracuje, by zarobić na alimenty i wspieram go jak tylko mogę, ale czasem przychodzi taki moment, że trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć wprost, że to ponad jego i moje siły - tłumaczy sprawę męża pani Monika. - Sama jestem po rozwodzie, mam dwójkę dzieci i sprawa alimentów nigdy nie poróżniła mnie z byłym mężem, bo wiem, jakie ma możliwości - dodaje żona aktora.
Oboje łapią się więc wielu zajęć. Zamachowski pracuje w teatrach, śpiewa recitale po całej Polsce, czasami gra w filmach, ale niestety niewielkie role, Zamachowska pracuje w "Pytaniu na śniadanie", prowadzi eventy i dostaje 5 tys. zł alimentów na dzieci z poprzedniego małżeństwa.