Śmierć Jana Nowickiego to ogromny szok dla jego fanów, ale przede wszystkim dla rodziny. Jeszcze niedawno aktor udzielał wywiadów i nic nie wskazywało na to, że stanie się najgorsze. Tym bardziej że w ostatni weekend artysta brał udział w lokalnej uroczystości.
– Jan Nowicki był dumą naszego miasta. Trudno nam uwierzyć, że już go z nami nie ma. Widzieliśmy się w sobotę. Był na promocji książki "120 lat Ochotniczej Straży Pożarnej Królewskiego Miasta Kowala na Kujawach". Pojawił się w mundurze strażackim. Kiedy stanął przy swojej gablocie, która znajduje się w OSP, udało się zrobić kilka zdjęć z niektórymi mieszkańcami. Pan Jan po oficjalniej części został zaproszony na poczęstunek, ale niestety był tego dnia słaby, gorzej wyglądał. Jego żona powiedziała: "Jasiu, nie, jedziemy do domu" i pojechali – mówi nam Wojciech Nawrocki, radny gminy Kowal.
Jan Nowicki konał na rękach żony
We wtorek, 6 grudnia stan zdrowia aktora pogorszył się. Artysta potrzebował pomocy swojej żony Anny.
– Kiedy prowadziła go pod rękę, Jan nagle upadł – mówi nasz informator. Jak dowiedział się "Super Express", chwilę po północy w domu Nowickiego pojawiło się pogotowie.
– Jan był reanimowany. Niestety, nie udało się go uratować. Prawdopodobnie miał zawał – dodaje nasz rozmówca.
Aktor zadbał o grób za życia
Jan Nowicki kilka lat temu na stałe przeprowadził się do swojego domu w Krzewencie. Nie lubił przebywać w Warszawie. Na wsi wiódł spokojne, emeryckie życie, a w wywiadach coraz częściej mówił o śmierci. "Super Express" jako pierwszy informował, że aktor z zamiarem postawienia nagrobka nosił się od dawna. W 2014 r. wykupił na cmentarzu miejsce przy samej kaplicy, przy głównym wejściu na cmentarz. To właśnie tam zostanie pochowany w przyszłym tygodniu. Nowicki nie bał się śmierci, która – jak niedawno mówił – zbliża się i będzie dla niego ulgą. Często przesiadywał nad grobem, który wystawił dla siebie i całej rodziny. Nie tylko w ciągu dnia, lecz także nocą.
– Cmentarze to są w ogóle moje ulubione miejsca. Zawsze zresztą były. To są ważne miejsca, piękne miejsca, sexy miejsca – mówił Nowicki. – Nigdzie nie smakuje mi papieros tak bardzo, jak wtedy, gdy siedzę nad grobem rodziny Nowickich, który wybudowałem. I nigdzie nie smakuje mi tak wódka, jak tam sobie pójdę nocą i strzelę kielicha – zdradził w TVN 24.
Kobiety go kochały
Jan Nowicki łamał kobiece serca. Długo nie chciał stanąć na ślubnym kobiercu. Przysięgę małżeńską złożył dopiero w wieku 70 lat. W 2009 r. poślubił Małgorzatę Potocką, założycielkę teatru Sabat. Ich małżeństwo nie trwało jednak długo. W 2015 r. doszło do rozwodu, a już w 2016 r. Nowicki w tajemnicy poślubił swoją menedżerkę Annę Kondratowicz. Zanim jednak zdecydował się ożenić, przez 30 lat pozostawał w nieformalnym związku z węgierską reżyserką Mártą Mészáros. Wcześniej natomiast jego partnerkami były Barbara Sobotta, z którą doczekał się syna Łukasza (49 l.), oraz Irena Paszyn, która urodziła mu córkę Sajanę.
Największe role Jana Nowickiego
Jan Nowicki zagrał niemal 200 ról. Był Ketlingiem w "Panu Wołodyjowskim" Jerzego Hoffmana i Wielkim Szu w filmie Sylwestra Chęcińskiego pod tym samym tytułem. Ta druga rola przyniosła mu ogromną rozpoznawalność i została okrzyknięta "jednym z najbardziej wyrazistych portretów filmowych ostatnich dwóch dziesięcioleci". Zagrał również księcia Hansa Henricha XV von Teussa w "Magnacie" Filipa Bajona i ojca Cleo w "Młodych wilkach" Jarosława Żamojdy.
Widzowie doskonale znają go z kreacji postaci Jakuba w filmie "Skorpion, Panna i Łucznik" Andrzeja Kondratiuka, Józefa z "Sanatorium pod Klepsydrą" Wojciecha Jerzego Hasa, a także Belzebuba w "Lawie" Tadeusza Konwickiego.
Niestety, już więcej dla nas nie zagra.