Konflikt o zarobki pomiędzy Anną Muchą a Julią Wieniawą trwa. Obie zabrały głos! "Dlaczego mam mówić o czymś, czego nie przeżyłam"
Tydzień bez konfliktu w polskim show-biznesie byłby tygodniem straconym, dlatego śpieszymy donieść, co dalej na froncie małej medialnej utarczki pomiędzy Anną Muchą, a Julią Wieniawą. Trzeba przyznać, Wieniawa nie ma lekko - jej nazwisko zaskakująco często pada z ust koleżanek z branży. Tym razem padło na rzekomą wypowiedź Julii, która wydała ostatnio debiutancką płytę "Omamy", na temat satysfakcjonujących ją wysokości jej zarobków.
Na te słowa zaperzyła się Anna Mucha. Aktorka, którą właśnie możemy oglądać na ekranie w "Niewidzialnej Wojnie", gdzie gra mamę Patryka Vegi, była gościem show Kuby Wojewódzkiego. Gwiazdy znają się nie od dziś, dlatego nie zabrakło pikantnych dowcipów i licznych refleksji. Tu właśnie Anna Mucha odniosła się do słów Julii Wieniawy podkreślając, że nierówności w wysokości płac pomiędzy kobietami a mężczyznami w branży filmowej pozostawiają wiele do życzenia.
Porozmawiajmy o tym, że kobiety w tym kraju są gorzej wynagradzane i to jest ku*ewsko nie w porządku i trzeba coś z tym zrobić. Ja nie chce tutaj żadnej wojenki, ale jeżeli Julia Wieniawa mówi, że wynagrodzenia i honoraria są okej, bo ona dobrze zarabia, to znaczy, że daleką drogę musi przejść - odważnie perorowała Anna Mucha na słynnej kanapie. Jak łatwo się domyślić, Wieniawa nie zamierzała pozostawić wypowiedzi koleżanki po fachu bez stanowczej odpowiedzi.
To jest strasznie krzywdzące, ja nie powiedziałam takich słów. Zostałam zapytana, jaki mam do tego stosunek. Ja powiedziałam, że rzeczywiście tak jest i że słyszałam, że tak jest i jest to strasznie smutne i mam nadzieję, że to się zmieni, ale ja w życiu prywatnym nie miałam takich doświadczeń, więc dlaczego mam mówić o czymś, czego nie przeżyłam - odparowała aktorce Julia Wieniawa w rozmowie z Wirtualną Polską. Na tym nie zakończyła!
Ja prywatnie jestem zadowolona ze swojej sytuacji i nie lubię się porównywać do innych kobiet. (...) Ale to nie znaczy, że ja mam gdzieś innych ludzi i ten problem. Wiem, że ten problem istnieje, też to zaznaczyłam, ale nie mam za wiele mądrego do powiedzenia na ten temat. To była krótka wypowiedź, a uważam, że została bardzo krzywdząco przekręcona. Ona powiedziała, że to jest cytat, ale nie był. Przekręciła sobie tę wypowiedź na swoją korzyść - dodawała Julia Wieniawa. Dalej nadmieniła też, że jest już nieco zmęczona tym, że jej wypowiedzi są wyjmowane z kontekstu przez znajome z branży, z którymi wcale nie łączy ją bliska zażyłość. Musimy przyznać, to ma sens - trudno mówić o czymś, czego nie doświadczyło się na własnej skórze. Popieramy też niechęć do porównywania się i rywalizacji wśród Pań.
Okazuje się jednak, że Anna Mucha nie miała na myśli niczego, swoim zdaniem, złego. Trudno też odmówić jej racji w kwestii nierówności na rynku pracy, dotyczących kobiet. Swoją poprzednią wypowiedź zdecydowała się więc nieco rozwinąć.
Nie chodzi o Julię Wieniawę i o cenę, jaką my płacimy za popularność. Są pewne rzeczy, na które się same świadomie decydujemy i tutaj postawmy kropkę, zakończmy temat. (...) Rozumiem, skąd wynikają te różnice w wynagrodzeniach. Średnio statystycznie biorąc na jednego przystojnego mężczyznę, np. na jednego Mikołaja Roznerskiego przypada 5 czy 10 kobiet, które są piękne i równie zdolne, i interesujące. Wyobraźcie sobie sytuacje, w której bibliotekarka i bibliotekarz, nauczyciel i nauczycielka, pielęgniarka i pielęgniarz - zawody, które są równorzędne, a jednak z jakiegoś powodu mężczyźni zarabiają więcej. Uważam, że to jest nie w porządku. My to zmieniamy - dobitnie podkreślała w rozmowie z Jastrząb Post Anna Mucha. Trzymamy kciuki za zmiany! Myślicie, że Panie wreszcie dojdą do porozumienia? Teraz czekamy już tylko na komentarz Mikołaja Roznerskiego.
Polecany artykuł:
Jak prezentowała się Anna Mucha podczas premiery filmu "Niewidzialna Wojna"? Gra w nim mamę Patryka Vegi! Więcej w naszej galerii zdjęć poniżej.