Wczesne popołudnie, piękne słońce. Choć to wioska, wygląda jak miejscowość turystyczna. Ładnie tu, czyściutko. We wsiach obok cicho, tylko psy szczekają. A tu? Pod parasolami siedzą ludzie, dzieci w budce obok kupują lody.
Statyści dostają 100 zł za granie w Ranczu
Informacja, że ma nie być "Rancza" obiega wieś lotem błyskawicy i zasmuca mieszkańców. Od małego do najstarszego. - Bo bardzo fajnie jest, jak siebie ogląda się w telewizji - mówi "Super Expressowi" Karolinka Zawiska (8 l.). Ona wraz z mamą, jak spora część mieszkańców, statystuje w serialu. To zresztą widać, dziewczynki w ogóle nie peszy aparat fotograficzny, kamera.
>>> Ranczo. To już koniec Rancza! Nie będzie 9 sezonu
- Chcę być aktorką - zdradza swoje marzenie na odchodne. Jej mama Monika (27 l.) nie ukrywa, że "Ranczo" to dodatkowy zarobek. - Zwłaszcza dla emerytów, rencistów - mówi.
Stawki nie są tutaj tajemnicą, a ludzie przyzwyczaili się, że za granie jest gaża. Od sześćdziesięciu kilku do prawie stu złotych na rękę.
- Jeszcze lepiej jest grać nocą. Wtedy stawki idą w górę i jest catering. I to nie byle co z puszki czy z proszku! Jak pomidorowa, to najprawdziwsza - mówi Piotr Wróblewski (31 l.), właściciel spożywczego, tego, przed którym stoi słynna ławeczka.
Pan Piotr statystował raz, tato natomiast, emeryt, który jak mówi, ma czas, gra bardzo często. Ale najlepiej opłaca się wynająć filmowcom dom. Wtedy, jak mówią, można żyć!
RANCZO - więcej o serialu >>>
W Jeruzalu jak na rynku w Krakowie
Ale co ważne, serial daje też pracę na stałe. Budka z lodami, budka z kebabem. Tę ostatnią Danuta Pudo (53 l.) otworzyła dzięki "Ranczu". Ewa Tkaczyk, która u niej sprzedaje, mówi: - Największy ruch mamy w sobotę i niedzielę, i w dni, gdy nagrywają. Nieee, miejscowi na kebaba nie przychodzą... - dodaje. - Ranczersi przyjeżdżają na zloty filmowe, na plan filmowy za aktorami. Nieraz koczują tutaj całymi dniami, a aktorzy są bardzo mili. Szkoda by było... Przecież miało tu powstać muzeum, ludzie mieliby co zwiedzać - tłumaczy pani Danuta.
W dniu zdjęć - w soboty, niedziele - turystów tu czasem tak wielu, jak na rynku w Krakowie.
- Niedawno przez trzy tygodnie mieliśmy po dwa autokary dziennie. Niedaleko stąd zjedli obiad, a potem u nas zwiedzali - mówi Piotr Wróblewski, który, jak prawie każdy tutaj, ogląda serial od pierwszego odcinka.
Parking, lampy, scena
Ludzie patrzą dalej. - Dużo się zmieniło... Przedtem tu na rynku było klepisko, a w tej chwili kostka położona. Ładnie wygląda i każdy dba. Dużo nowych rzeczy powstało - mówi pani Danuta, a pan Piotr pokazuje: - W tym miejscu był stary asfalt, jest kostka. Nowe alejki, nowy parking, lampy, scena... A jak nocą pięknie oświetlone! Tutejszy ksiądz przyniósł naklejki, pocztówki, żeby fani brali je za ofiarę na kościół. Część płotu kościółka za to została wyremontowana... - mówi.
Pani Danuta: - W czerwcu ma być jeszcze festyn z aktorami i dochód ma też iść na parafię...
Ale nie tylko biznes, pieniądze się liczą... Jest jeszcze coś bardzo ważnego dla miejscowych ludzi.
- Miejscowość zdobyła rozgłos na całą Polskę, Europę - z dumą mówi właściciel spożywczego.
I nawet ci, którzy zmęczeni są "Ranczem", jak np. ucząca języka angielskiego Magdalena Kielichowska (24 l., gdy kręcą trudno zdążyć na pociąg, zajęcia z dziećmi zacząć na czas i zaparkować), przyznają: - Bardzo fajnie, że Jeruzal stał się nagle taki sławny. Nigdy się tego nie spodziewałam.
Czy Jeruzal zaśnie?
Większość mieszkańców życzy sobie i widzom, by serial trwał.
- Niech kręcą jak najdłużej! - mówi pan Piotr. - Po co widzom zabierać tak popularny serial?! - pyta Lucyna Rombel (31 l.), kwiaciarka i fanka serialu.
Pani Danuta zaś: - Jeśli przestaną kręcić "Ranczo", to... biznes trzeba będzie zamknąć i przenieść może do Mińska... Jak zabiorą serial, za jakiś czas Jeruzal zaśnie.
Chcesz wiedzieć więcej o serialu RANCZO? Polub nas na FACEBOOKU!