Kora traktowana jakby śpiewała disco polo. Zdradziła dlaczego

2015-10-15 16:00

Artystka, którą tylu samo wielbi co nienawidzi. Kontrowersyjna, ale i kultowa. Na pewno jest legendą dla fanów rocka. I autorytetem dla wielu początkujących muzyków. Zanim doszła na sam szczyt i stała się ikoną, musiała pokonać wiele ,,zakrętów". Nie raz dano jej odczuć, że to co tworzy jest gorsze od tzw. wielkiej, prawdziwej sztuki. Wszystko to miało miejsce jeszcze w Krakowie, gdzie swoją karierę zaczynał zespół Maanam i Kora.

Twórczyni takich przebojów jak m.in. ,,Kocham cię kochanie moje" czy ,,Lucciola" opowiedziała o trudnym starcie na łamach Rzeczpospolitej. Artystka przyznała, że nie tylko zawodowo przechodziła na początku kariery trudny okres. Została matką i nie miała mieszkania. W dzienniku przyznaje, że do dzisiaj nie wie, jak wtedy z Markiem Jackowskim sobie poradzili.

- Najpierw zostałam matką, a życie było ciężkie w prostym ludzkim wymiarze, bo nie mieliśmy mieszkania. Żyliśmy nie wiadomo jak. Chyba powietrzem i słońcem. Przed Maanamem Marek grał w wielkich zespołach, w Anawa Marka Grechuty, Ossjanie, jednak ciągnęło go do innej muzyki. Muzyka była zabawą. Nie myśleliśmy o przyszłości. Ja coś napisałam, Marek zagrał. Rejestrowaliśmy to na byle jakim magnetofonie, który ciągle się psuł – opowiada na łamach Rzeczpospolitej.

Artystka dodaje, że nie posiadała – jak większość wokalistów – pewnego dokumentu z ministerstwa kultury, który kwalifikowałby ją jako ,,oficjalną" piosenkarkę. Przez to nie mogła dostawać normalnych stawek za swoje występy.

- Byłam poza PRL-em. Za występ pobierałam stawkę technicznego. 400 zł – dodała w wywiadzie.

Ale to nie był koniec rzucania jej kłód pod nogi. W Krakowie, w którym wtedy tworzyła z zespołem, pracowała artystyczna elita Polski. Kora i jej rockowe kawałki były przez nich bagatelizowane i traktowane z lekceważeniem przez tych, których zdanie oraz opinia bardzo się liczyły...

- Działaliśmy w Krakowie i byliśmy przytłoczeni wielką sztuką – Tadeusza Kantora, Starego Teatru, Piwnicy pod Baranami – mówi na łamach Rzeczpospolitej.

Piosenkarka była traktowana wtedy jak twórca drugiej kategorii.

-W Krakowie nie było mocnego zespołu rockowego, a muzyków rockowych traktowano tak jak dziś disco polo. Również jazzmani nienawidzili rockowców. Byliśmy dla nich szarpidrutami – przyznaje.

Dzisiaj, po wielu latach, Kora zasiada w jury popularnego show Polsatu: ,,Must Be The Music - Tylko Muzyka" – obok Elżbiety Zapendowskiej, Adama Sztaby i Piotra Roguckiego. Oceniają pragnących sławy i rozgłosu artystów dla których ich opinia jest  jak ,,być albo nie być". Na polsatowskiej scenie pojawiają się od czasu do czasu również zespoły disco polo. Tak było chociażby z gwiazdami tego gatunku, ,,Pięknymi i Młodymi". Grupa jako jedyna discopolowa w historii show dostała się do finału programu. Artyści zyskali aprobatę widzów oraz większości jurorów. Najbardziej krytyczna w ocenie była...Kora.

- Nie wiem, czy to jest taki wysoki poziom, bo mamy trzecie tysiąclecie, a Wy reprezentujecie poziom PRL-u. (...) Pani powinna ćwiczyć, żeby tańczyć jak Madonna albo chociaż w połowie jak ona. Panowie beznadzieja. Żadna ozdoba dla pani – powiedziała wtedy pod adresem muzyków.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki