Kora nie żyje - ta smutna informacja przywitała nas w sobotę 28 lipca 2018. Informację o śmierci Kory (dodajmy, że od kilku lat nazywa się Sipowicz, po swoim drugim mężu) podał pierwszy serwis OKO.Press.pl. Jak czytamy, artystka zmarła w sobotę nad ranem w swoim mieszkaniu w Bliżowie na Roztoczu, w otoczeniu najbliższych. Tuż przed godziną 8 nad ranem na oficjalnej stronie artystki na Facebooku pojawiło się oficjalne oświadczenie, które niestety potwierdziło smutne doniesienia:
Kora - życie prywatne i kariera muzyczna
Kora naprawdę nazywała się Olga Aleksandra Ostrowska. Urodziła się w 1951 r. w Krakowie. Miała czworo rodzeństwa. Ojciec nie interesował się zbytnio domem. Kiedy matka zachorowała na gruźlicę, Olga trafiła do domu dziecka. Spędziła tam pięć lat. Karierę muzyczną rozpoczęła w drugiej połowie lat 70. Wtedy powstał zespół Manaam, który po raz pierwszy zachwycił widzów na festiwalu w Opolu w 1980 r. W ciągu kolejnych lat grupa stała się jednym z najważniejszych przedstawicieli polskiego rocka. Zespół wylansował takie przeboje, jak "Boskie Buenos", "O! Nie rób tyle hałasu", "Kocham cię, kochanie moje", "To tylko tango" czy "Lucciola" w latach 80. Większość tekstów do piosenek zespołu napisała Kora.
Po drugim zawieszeniu działalności zespołu w 2008 roku działać solo. W czerwcu 2010 roku premierę miał jej utwór "Zabawa w chowanego", który wzbudził kontrowersje z powodu poruszanej w niej tematyki pedofilii wśród księży.
W listopadzie 2011 roku ukazała się płyta Ping Pong, która była pierwszym solowym albumem w karierze Kory z całkowicie premierowym repertuarem.
Kora - walka z chorobą
W 2013 roku wokalistka wyznała, że wykryto u niej chorobę nowotworową. Był to zaawansowany rak jajnika. Piosenkarka od razu poddała się leczeniu. Przeszła operację i poddała się chemioterapii. Jednocześnie nie rezygnowała z pracy. Występowała jako jurorka w programie "Must be the music". Tuż po diagnozie poślubiła swojego długoletniego partnera - Kamila Sipowicza, przyjmjąc jego nazwisko. W udzielanych wywiadach kilkukrotnie wyjawiała, że była na granicy życia i śmierci. Swoje dobre samopoczucie zawdzięczała jednak lekom, które zaczęła przyjmować oraz troskliwej opiece męża.
Dzięki staraniom Kory i dwustu innych kobiet chorych na ten rodzaj nowotworu, państwo zaczęło refundować zbawienny dla nich lek, za który do tej pory musiały płacić ogromne sumy z własnej kieszeni.