- Podobno do trzeciej edycji programu zgłosiło się więcej chętnych niż do poprzednich?
- Tak. Było zdecydowanie więcej kandydatów. Precastingi cieszyły się ogromną popularnością. Dzięki temu, że tak wielu ludzi wzięło udział w tych castingach, widać, że to nie jest pic na wodę, tylko że oni naprawdę są przez nas oceniani - czasem dobrze, czasem źle, a czasem odpadają, ale jest to konkurs.
- A kto zgłosił się do tej edycji?
- Tu nie ma różnicy. Mamy wokalistów, zespoły, chóry, grupy instrumentalne, a nawet coś w rodzaju muzycznych kabaretów.
- Trudno się ich ocenia? Zawsze jest pani do bólu szczera?
- Prawdę nie jest trudno powiedzieć, ale nie zawsze mówi się ją do końca. Czasem jest potrzebna, a czasami nie. Nie zawsze wali się z grubej rury. To jest subtelna ocena, subtelna analiza, a do tego dochodzą emocje. Zależy, czy ocena jest zimna, racjonalna, czy dochodzi do niej element uczuciowy. Wolę dać lepszą ocenę, niż przekreślić uczestnika programu. Scena jest dla wielu ludzi bardzo pociągająca - tak jest, było i będzie. Jednak nie każdy ma talent.
- Kogo jury szuka podczas tej edycji programu?
- Nigdy nie dyskutujemy o tym, na kogo stawiamy. Ci, którzy nas oglądają, muszą wiedzieć, że czym innym są programy na żywo, a czym innym castingi. Staramy się nie być znużeni tym, czego słuchamy, ale przesłuchanie kilkudziesięciu zespołów dziennie jest naprawdę trudne.
- Co udowodniły poprzednie edycje?
- Grupa Enej i Maciej Czaczyk to już wypromowani młodzi ludzie. Mają otwartą drogę do kariery.