Kora śmierć, pogrzeb, choroba
Kora w latach 80. była prawdziwą królową polskiej estrady. W ostatniej dekadzie PRL zespół Maanam, w którym śpiewała, regularnie dostarczał utwory, które z miejsca stawały się wielkimi hitami. Artystka znakomicie radziła sobie także w rzeczywistości po przemianach w 1989 roku, zarówno wtedy, gdy śpiewała z grupą Maanam, jak i wtedy, gdy robiła karierę solową. Kora zmarła 28 lipca 2018 roku. Miała 67 lat. Przed śmiercią przez lata zmagała się z nowotworem. Jej pogrzeb na warszawskich Powązkach był wielkim wydarzeniem. Tłumy przyszły pożegnać uwielbianą piosenkarkę. Wśród żałobników nie brakowało także sław. Na cmentarzu pojawili się m.in. Katarzyna Kolenda-Zaleska, Ryszard Kalisz, Adam Sztaba, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Anna Karczmarczyk, Marek Dutkiewicz, Monika Olejnik, Artur Rojek, Grażyna Torbicka, Jerzy Buzek, Kuba Wojewódzki czy Mariusz Szczygieł. Ten ostatni właśnie wrzucił do sieci zapiski Kory, które odkopał jego znajomy. Słowa, które są tam napisane, rzucają zupełnie inne światło na Korę.
Zapiski Kory z 1992 roku. Szokująca dedykacja! Mariusz Szczygieł wspomina sytuację
Mariusz Szczygieł przed dwoma laty zdecydował się do coming out i ujawnił, że jest gejem. W latach 90. jednak, gdy był wielkim gwiazdorem telewizji Polsat, orientacja psychoseksualna prezentera była tajemnicą. Co innego jednak szokuje. Otóż, jak można wywnioskować z relacji Mariusz Szczygła, Korze łatwo było podpaść. Na szczęście szybko też zapominała o sporach. Sprawa, o której wspomina legendarny prezenter Polsatu (obecnie współpracuje z TVP), sięga 1992 roku. Szczygieł pracował w "Gazecie Wyborczej". Do Polsatu trafił trzy lata później.
Dziś dostałem od pana Pawła Jaskólskiego taki artefakt - zdjęcie Kory, zamieszczone w 1992 r. w piśmie "Men" z dedykacją, w której się znalazłem. Znajomi pana Pawła na FB dociekają, co było przyczyną tego wpisu. Wyjaśniałem już to w książce Beaty Biały "Słońca bez końca. Biografia Kory".
- pisze Mariusz Szczygieł i jeszcze raz przypomina całą sytuację, o której mało kto wiedział. Z tych słów wynika, że Kora nie zachowała się elegancko.
W "Gazecie Wyborczej" napisałem recenzję książki Kory "Podwójna linia życia". Stwierdziłem, że Korze zupełnie brak autoironii, nie opowiada na swój temat żadnego dowcipu, traktuje siebie śmiertelnie poważnie itp… Myślę, że rozsierdził ją ten brak poczucia humoru. Znaliśmy się, byłem zaproszony na promocję, ale nie mogłem pójść, bo miałem dyżur w redakcji. Poszedł mój kolega. Chyba ją strasznie wk…, bo zaczęła mówić do mikrofonu niby dowcipne, ale niepochlebne: "Ach, drodzy państwo, jakbym miała nazywać się Szczygieł to chyba, wolałabym nazwać się Wróbel"
- czytamy we wpisie dziennikarza, który zaznaczył, że opisana sytuacja to był "dopiero początek".
Potem zadzwonił do mnie Sławek Starosta, który był redaktorem naczelnym pisma "Men". Powiedział, że dała im zdjęcie do wywiadu, które podpisała, ale w tej dedykacji pojawia się moje nazwisko. I pytają, czy mogą drukować z tą dedykacją, czy bez niej. Oczywiście zgodziłem się
- wspomina Mariusz Szczygieł. Co konkretnie napisała Kora w tej szokującej dedykacji? "Kocham gayów, oprócz Szczygła, maj '92, Kora". Narysowane jest także serduszko. Na pewno nie było to miłe dla dziennikarza. Potem jednak nastąpiło pojednanie. Kilka lat po incydencie Kora pokazała, że nie jest pamiętliwa. Wokalistka zespołu Maanam została zaproszona do programu "Na każdy temat", który prowadził Mariusz Szczygieł. Prezenter Polsatu obawiał się tego spotkania. Okazało się, że niepotrzebnie.
Weszła do garderoby i wyciągnęła whisky: "Anulowałam wojnę, anulowałam przeszłość!". A potem już mieliśmy tylko serdeczne spotkania. Była jedną z ważniejszych dla mnie osób. Niech pięknie w nas żyje!
- pisze Szczygieł.
Niewątpliwie wpis ten pokazuje Korę z dwóch różnych stron, niekoniecznie znanych jej fanom. Z jednej - chyba łatwo było jej podpaść, z drugiej - potrafiła skutecznie zasypywać rowy. Tego niestety brakuje niektórym współczesnym gwiazdom.