Kora niemal od roku walczy z rakiem jajników. Jesienią 2013 r. przeszła operację, a potem przez kilka miesięcy miała chemioterapię. Wreszcie w kwietniu Sipowicz ogłosił, że żona nie musi się już leczyć.
- Korze nie jest już potrzebna kolejna chemioterapia - mówił z radością w głosie w rozmowie z "Super Expressem". Sama artystka potwierdziła później, że poradziła sobie z chorobą, ale ma świadomość, że może ona wrócić.
- Uważam, że choroba została spacyfikowana, ale na pewno nie można mówić o zwycięstwie, bo ja tak w ogóle w takich kategoriach do tego nie podchodzę. Ona była, ona jest, ona być może będzie - wyznała w jednym z wywiadów.
I wszystko wskazuje na to, że gwiazda znowu musi walczyć. Nie ma więc mowy o żadnych koncertach. Jej mąż przyznał "Super Expressowi", że Kora przyjmuje podawany w formie zastrzyku lek o nazwie avastin. - Na razie nigdzie nie wystąpi, po prostu nie wytrzyma. Kora bierze avastin, jeździ do szpitala - wyznał.
Przyjmowanie avastinu może świadczyć, że choroba artystki wcale nie została spacyfikowana. - Lek avastin jest stosowany łącznie z chemioterapią. Stosuje się go w chorobie resztkowej, wtedy, gdy nie da się usunąć wszystkich ognisk choroby. Stosowany jest w zaawansowanym etapie choroby. Również w nawrotach i przerzutach - tłumaczy "Super Expressowi" onkolog prof. Piotr Wysocki. Miejmy nadzieję, że Kora szybko wróci do pełni zdrowia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail