O złej sytuacji w branży rozrywkowej mówi się właściwie od początku pandemii. Nie ma się czemu dziwić: odwołane są koncerty (a przecież normalnie trwałyby teraz koncertowe żniwa), zamknięte są kina i teatry. Kto może, przenosi się do internetu, ale tam zwykle oferta kulturalna udostępniana jest za darmo, więc zarobki artystów stały się znikome. Jeśli ktoś dopiero zaczyna w branży, czy nie ma tak rozpoznawalnego nazwiska - ma spory problem. Chociaż źle dzieje się podobno nawet i u Maćka Stuhra, który za szczerość w wywiadzie zapłacił wysoką cenę.
Adam Sztaba, uznany dyrygent i kompozytor, też po części przeniósł swoją działalność do internetu. On nie ma jednak problemu z rozpoznawalnością, bo już od lat ma szczęście pracować z najlepszymi artystami branży. W środę rano kompozytor był gościem Beaty Lubeckiej w Radiu ZET, u której między innymi ocenił rap prezydenta Andrzeja Dudy. Zachowawczo stwierdził, że występ nie trafił w jego gust: "Występ prezydenta w #hot16challenge2 podobał mi się umiarkowanie. Zabrakło rytmu w rapie pana prezydenta. To nie jest mówienie, tylko musi to iść z podkładem a tutaj była to dosyć frywolna sytuacja" - stwierdził.
Sztaba w czarnych barwach widzi sytuację w branży rozrywkowej. Na początku wszystko wyglądało jak niewinny, długi weekend, ale teraz jest tak źle, że niektórzy poszli do pracy do supermarketu.
- Trochę drżę. Na początku wszyscy mieliśmy wrażenie przedłużonego długiego weekendu, ale w tej chwili zaczyna być duży niepokój. Widzę nastroje bardzo minorowe w branży artystycznej. Wiem już o wielu osobach, które zmieniają zawody. Niektórzy już zmienili i poszli na kasę do supermarketu. Znam takie osoby - powiedział.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>