Agnieszka Włodarczyk należy do osób, które lubią od czasu do czasu wybrać się do dobrej knajpy. Odkąd jej i Robertowi Karasiowi urodził się syn na przyjemności jest mniej czasu, ale jednak nie sposób sobie ich zupełnie odmówić. Szczególnie, że do restauracji można wybrać się z maluchem. Mało tego, jakiś czas temu Włodarczyk i Karaś wybrali się do Mediolanu. W Milano nie mogło oczywiście zabraknąć... Milanka. Niestety jednak nie zawsze jest tak cukierkowo. Aktorka uznała, że miarka się przebrała i opisała to, co ją spotyka w knajpach. Włosy stają na głowie, gdy się to czyta! Na wstępie swojej relacji na Instagramie Agnieszka Włodarczyk zaznacza, że jej rodzina lubi czasem zjeść w restauracji. "Jest tylko jeden problem, z którym borykam się w zasadzie od początku, od kiedy mały z nami je przy stole. Brudne foteliki dla dzieci. Mówiąc brudne, mam na myśli serio brudne. Lepiące, z okruchami, plamami i innymi pozostałościami po poprzednich małych gościach" - wskazuje. Aktorkę oburza zachowanie personelu. "Kelnerki zwykle nie zwracają na to uwagi, więc często, zanim posadzimy małego przy stoliku, sami przecieramy stół mokrą chusteczką. Jest to denerwujące" - stwierdza. Trudno się dziwić oburzeniu Agnieszki Włodarczyk. W końcu sprzątanie po cudzych dzieciach (a może i dorosłych) nie należy do przyjemności. Nikt nie wie, po czym naprawdę są ślady na stoliku.
Koszmar Agnieszki Włodarczyk i jej dziecka w restauracji. Obrzydlistwo! Prawdziwa ohyda
2022-11-01
13:57
Agnieszka Włodarczyk od ponad roku jest szczęśliwą mamą Milanka, którego wychowuje razem z młodszym od 9 lat partnerem - Robertem Karasiem, fenomenalnym triathlonistą, rekordzistą świata w Ultra Triathlonie. Zakochani jednak od czasu do czasu muszą borykać się z różnymi trudnościami. Prawdziwy koszmar spotkał ich w restauracji. To musiało być obrzydliwe - ohyda w czystej postaci. Agnieszka Włodarczyk nie wytrzymała i wszystko opisała.