Koti Dykiel: Wschodząca gwiazda polskiej estrady kształciła się u trenerów Seal’a, Robbiego Williamsa czy artystów West

2022-11-08 12:00

Za pseudonimem Koti Dykiel kryje się piękna i utalentowana Katarzyna Dykiel. Wokalistka ma na swoim koncie debiutancki singiel, pt. „Prosta”, a także udany występ w „Szansie na sukces”. Piosenkarka niewątpliwie jest odkryciem polskiej fonografii. Niebawem będzie o niej głośno. Z nami rozmawiała o muzyce, zamiłowaniu do języka węgierskiego, miłości i planach na przyszłość.

Koti Dykiel

i

Autor: Archiwum prywatne

Niedawno ukazał się twój singiel i teledysk do piosenki, pt. „Prosta”, gdzie śpiewasz, że „miłość jest prosta”. Opowiedz coś więcej o tym utworze.

„Prosta” powstała z chęci opowiedzenia o tym, że miłość wcale nie jest tak bardzo skomplikowana. Nam we współczesnym świecie wydaje się, że to trudne uczucie, a tak naprawdę jest prosta, tylko sami ją komplikujemy, bo za bardzo kalkulujemy, chcemy natychmiast jakiegoś efektu. Piosenka powstała trochę jako remedium na dzisiejsze czasy, żebyśmy zastanowili się nad tym, co jest w życiu ważne i co dla mnie jako artystki jest sednem.

Z tego co wiem, to jesteś szczęśliwie zakochana.

Tak, od dwóch lat jestem szczęśliwą mężatką. Patrząc na moje życie mogę potwierdzić, że miłość jest prosta (uśmiech).

Miłość miłością, ale życie nie zawsze bywa usłane różami. A może się mylę?

Jest sporo różnych przeciwności i kłód, które nam los rzuca pod nogi. Faktycznie trzeba mieć poukładane w głowie i mieć oczy szeroko otwarte, by umieć ominąć wszelkie przeszkody. Samo życie nie jest tak proste jak bezwarunkowa miłość.

Czy mąż wspiera twoje artystyczne dokonania?

Bardzo. To właściwie on zainspirował mnie, żebym skupiła się na realizacji moich marzeń. Zajmowałam się czymś innym, ale on któregoś dnia powiedział, żebym to wszystko zostawiła i wróciła do muzyki. Był pierwszą osobą, która we mnie uwierzyła i trochę nakłoniła, abym znowu weszła na tę ścieżkę muzyczną.

Wiem, że masz już sporo materiału na płytę. Czy mąż jest także inspiracją do napisania niektórych piosenek?

Myślę, że kiedy usłyszy poszczególne utwory, odnajdzie tam nasze historie, chociaż nie śpiewam tylko i wyłącznie o sobie. Inspiruje mnie samo życie, moje, moich przyjaciół, czy przypadkowo spotkanych osób.

Twój pseudonim Koti to po węgiersku po prostu Kasia. Czyżbyś wolała tę wersję swojego imienia, żeby nie zniknąć w morzu śpiewających Katarzyn?

Mówię biegle w języku węgierskim. Przez trzy lata studiowałam filologię węgierską. Mój pseudonim artystyczny pochodzi od fonetycznego wymawiania imienia Koti po węgiersku. Uznałam, że warto to wykorzystać, dzięki czemu rzeczywiście trochę się wyróżniam. Chciałam, by nazwa była krótka i łatwa do zapamiętania. Wielu moich węgierskich przyjaciół od lat zwracało się do mnie ”Koti”, więc pasowało idealnie.

Skąd u ciebie zainteresowanie Węgrami? Ten kraj raczej nie jest modny.

Węgry rzeczywiście są zupełnie innym krajem niż inne państwa europejskie. Są wręcz egzotyczne. Zafascynowałam się nimi przy okazji wycieczki szkolnej w czasach liceum.

Zdarza ci się używać języka węgierskiego w Polsce?

Tak, mam wielu przyjaciół i znajomych Węgrów. Kiedy się spotykamy rozmawiamy trochę po polsku, trochę po węgiersku (uśmiech).

Studiowałaś także w Instytucie Wokalnym mieszczącym się w hiszpańskiej Maladze.

To również była fantastyczna przygoda, którą zamierzam w przyszłości kontynuować. Uczyłam się w międzynarodowym instytucie Modern Vocal Training Institute. Mam za sobą pierwszy stopień Vocal Choaching. Dużo z tych zajęć wyniosłam przede wszystkim dla siebie. Kształciłam się u trenerów wokalnych z całego świata, m.in. u trenerów Seal’a czy Robbiego Williamsa, a teraz tę wiedzę i praktykę przekazuję moim uczniom w Polsce. Oprócz bycia wokalistką, jestem trenerem wokalnym. Głównie uczę dzieci i nastoletnią młodzież.

Muzyka w twoim życiu nie wzięła się przypadkowo. Podobno to dziadek odkrył twój talent.

Dziadek Kazimierz był muzykiem. Kiedy zobaczył, że jako mała dziewczynka śpiewam do udawanego mikrofonu, zaczął mi podgrywać na gitarze i na mandolinie, później sam ćwiczył ze mną różne piosenki.

Jakie masz plany muzyczne na najbliższy czas?

Mocno skupiam się na realizacji moich planów. W przyszłym roku chcę wydać swój debiutancki album. Zawarte na nim piosenki będą w stylu pop, soul i trochę alternatywy. Na pewno wszystko będzie energetyczne i eklektyczne z pozytywną energią i przekazem. Mam też w planach kolejną sesję fotograficzną i realizację teledysku. Mam nadzieję, że nowy utwór ukaże moje kolejne, barwne oblicze. Będzie to coś zupełnie innego niż „Prosta”. Piosenka jest bardziej żywiołowa, z szybszym tempem. Mam nadzieję, że porwie niejedną osobę do tańca.

Do jakiego odbiorcy kierujesz swoją muzykę?

Myślę, że moje piosenki na pewno w dużej mierze przypadną do gustu kobietom, ale swoją muzykę kieruję do każdego, niezależnie od płci i wieku. Będzie mi miło jak zatrzymają się przy niej także mężczyźni.

Niedawno wzięłaś udział w „Szansie na sukces” z piosenkami zespołu Universe, gdzie zostałaś wyróżniona za utwór „Mr Lennon”. Jak wspominasz tę przygodę?

Jestem bardzo zadowolona ze swojego występu. Na pewno było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Powoli przyzwyczajam się do występów przed kamerami telewizyjnymi. Cieszę się, że mój udział w programie spotkał się z pozytywnym odbiorem. Po emisji dostałam wiele słów uznania. Rozdzwoniły się telefony z gratulacjami i propozycjami. Zobaczymy, co będzie dalej.

Rozmawiała Martyna Rokita

Sonda
Szansa na Sukces. Czy ogladasz ten program?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają