Kasia Kowalska w rozmowie z magazynem "Pani" ujawniła, na co tak naprawdę chorowała jej córka. Okazuje się, że dziewczyna zakaziła się adenowirusem. Początkowe objawy pozwalały jednak sądzić, że 23-latka cierpi na SARS-CoV-2. Ola Kowalska była przeziębiona i miała bardzo wysoką temperaturę. - Którejś nocy jej stan pogorszył się na tyle, że wezwały z koleżanką karetkę. Olę zabrano do pierwszego szpitala, tam stwierdzono, że ma zapalenie płuc, ustabilizowano jej temperaturę i odesłano ją do domu, bo mieli tam mnóstwo pacjentów z podejrzeniem COVID-19 i nie chcieli jej trzymać. Później stan dziewczyny się pogorszył. Kasia Kowalska zauważyła, że jej pociecha pisze chaotyczne SMS-y i dziwnie rozmawia przez telefon. - Kiedy zadzwoniła do mnie rano, już nie mogła złapać tchu. Rwanymi zdaniami zapytała mnie, co ma robić, bo nie może złapać powietrza, że się boi. (...) Przyjechała po nią druga karetka. (...) Trochę się uspokoiłam, bo skierowano ją do izolatki. Miała opiekę. Czułam, że jest już w lepszym miejscu - wspomina Kowalska w "Pani".
Ola Kowalska została zaintubowana i przez trzy tygodnie była w śpiączce. Po wybudzeniu konieczna była rehabilitacja. - Zaczęła uczyć się wszystkiego od początku - chodzenia, ściskania rąk. Cały czas była rehabilitowana. To było niewyobrażalne, przez co ona przeszła. (...) Ola ma wycięte z życia prawie półtora miesiąca. Niewiele pamięta. Gdy się obudziła, nie wiedziała, co się wydarzyło przez ten czas. Żeby był całkowity lockdown, że nie latały samoloty, wstrzymano ruch pociągów, że nie wolno było wychodzić z domów. (...) [Ona] nie może uwierzyć w to, że pandemia rozlała się na cały świata i że jacyś ludzie wyzywają ją za to, że nie miała COVID-19 - powiedziała Kowalska w rozmowie z magazynem "Pani".
Artystka wywiadem dla "Pani" pragnęła rozwiać wszelkie wątpliwości i ukrócić plotki. Teraz wszystko jest już jasne.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj