Małgorzata Kożuchowska o niepłodności i staraniach o dziecko w szczerym wywiadzie dla magazynu "Viva". Aktorka od roku jest szczęśliwą mamą małego Jasia. Decyzję o zajściu w ciążę podjęła późno, bo dopiero w wieku 43 lat. Wcześniej zajęta była niezwykle aktywnym życiem zawodowym. Gdy przekroczyła czterdziestkę zauważyła, że do spełnienia brakuje jej dziecka. Niestety okazało się, że zajście w ciąże w tym wieku jest o wiele trudniejsze. Jak poradziła sobie z kwestią niepłodności Kożuchowska? Aktorka nie jest zwolenniczką metody in vitro. W zamian za to udała się do endokrynologa i poddała szczegółowym badaniom.
- Miałam wrażenie, że ktoś wziął mnie pod lupę, prześwietlił od góry do dołu i zadbał o mnie. Jak się okazało, skutecznie. (...) Poddałam się naprotechnologii, metodzie, która indywidualnie podchodzi do każdej kobiety. Po dwóch miesiącach leczenia byłam w ciąży. I dopiero wtedy pani doktor przyznała mojemu mężowi, że z badań wynikało, że miałam może dwa, może trzy procent szans na posiadanie dziecka... Oczywiście miałam też ogromne szczęście - wyznała szczerze aktorka w rozmowie z magazynem "Viva".
Co to jest naprotechnologia? Innymi słowy jest to metoda naturalnej prokreacji. Powstała 30 lat temu, a jej metodą jest diagnozowanie i indywidualne leczenie niepłodności w oparciu o obserwację kobiecego organizmu. Naprotechnologia to przede wszystkim leczenie hormonalne oraz chirurgiczne. W technice tej ustala się optymalny dla danej pary moment współżycia. Pary, które decydują się na naprotechnologie muszą zazwyczaj prowadzić codzienne obserwacje swojego organizmu. Polega to na kontrolowaniu temperatury, obserwacji śluzu oraz ogólnie rozumianego samopoczucia itd. Są jednak rodzaje niepłodności, których naprotechnologia nie uleczy. Należą do nich: nieodwracalne zmiany endometriotyczne oraz ciężkie uszkodzenia jajowodów i defekty anatomiczne po stronie kobiety oraz mężczyzny.
W przypadku Kożuchowskiej metoda naturalnej walki z niepłodnością zadziałała. Dzięki temu teraz aktorka może podzielić się z czytelnikami kolorowego miesięcznika swoim szczęściem i opisać charakter Jasia.
- Pogodny, optymista, nie histeryk. Szelmowski uśmiech, łobuziak z poczuciem humoru. Mówię mu: "Jasiu, nie rzucaj zabawkami!". A on rzuca i patrzy mi w oczy. Dobrze wie, że źle zrobił. Śmieje się. Testuje moją czujność. Jest ciekawy wszystkiego, szkoda mu czasu na spanie - chwali się dumna mama.
ZOBACZ: Minister zdrowia zapowiada- in vitro refundowane tylko do połowy 2016 roku!