"Super Express" odkrywa kolejne białe plamy w historii polskiego show-biznesu. I tak odkryliśmy, że bokser Marcin Najman, kiedy był jeszcze w podstawówce, bardziej niż sportem interesował się muzyką i przedstawieniami teatralnymi.
- Byłem grzecznym, dobrze uczącym się chłopcem. W klasie 6 zacząłem przejawiać fascynacje muzyką i mama zapisała mnie do szkoły muzycznej - wspomina Najman. - Kiedy miałem 15 lat, przyszedł do naszej szkoły Henryk Talar (65 l.), wówczas dyrektor teatru w Częstochowie. Poszukiwał kilku uczniów, którzy mogliby grać w teatrze. I gdy padła taka propozycja, oczywiście podjąłem wyzwanie.
Patrz też: Pudzian i Najman pobili się w knajpie!
Marcin grywał w różnych przedstawieniach. Pewnego razu w tamtejszym teatrze wystawiała sztukę "Usta przewrotne" sama Emilia Krakowska (70 l.) i... została matką chrzestną późniejszych jego sukcesów.
- Oczywiście, że pamiętam Marcina. Pamiętam, że wybrał go sam Talar. Grał na kontrabasie... Jak widać, nasze spotkanie przyniosło owoce. Marcin jest bokserem. Sport to wielka scena, namiętność, uczucie, nie tylko uczenie się chwytów i silnych ciosów. On będąc na ringu, jest w sytuacji jakby był na scenie. To wymaga odwagi, stoi tam za przeproszeniem w samych gaciach, nieokryty, jest wystawiony na gwizdy. Dzięki teatrowi, występom ma obycie ze sceną, nie boi się, odgrywa jakby scenkę - wspomina Krakowska.