Po tym, jak pracę straciła Hanna Lis (39 l.), na korytarzach telewizji wrze. Okazuje się, że dziennikarka nie jest ostatnią osobą, która może stracić pracę w "Wiadomościach". Mówi się, że kolejnym prezenterem do odstrzału będzie Kraśko.
- Piotrek może podzielić los Hanki z kilku powodów - mówi "Super Expressowi" pragnący zachować anonimowość pracownik TVP. - Podobnie jak ona jest gwiazdą TVP i tak jak ona zbuntował się, gdy trzeba było przeprowadzić wywiad z Ganleyem (liderem ruchu przeciwników Unii Europejskiej Libertas - przyp. red.). Wszyscy wiedzą, że Kraśko też zbuntuje się, gdy będą mu kazali przeczytać informację np. dopisaną w ostatniej chwili - dodaje nasz informator.
Niektórzy pracownicy "Wiadomości" w ub. piątek po zwolnieniu Lis ruszyli do prawników z prośbami o poradę i wspólnie z nimi przygotowywali wypowiedzenia, które w razie konfliktu będą mogli wręczyć władzom TVP i które obronią ich przed przykrymi konsekwencjami.
- Zwłaszcza ci, którzy mają kontrakty gwiazdorskie, muszą dokładnie sprawdzić, co mają w nich zapisane i jaką ewentualną strategię przyjąć, aby uniknąć płacenia telewizji kar za ewentualne zerwanie kontraktu - dodaje nasz rozmówca.
W przypadku Kraśki zerwanie umowy z jego winy byłoby bolesne. Zarabia 50 tys. miesięcznie i gdyby zerwał kontrakt, musiałby zapłacić karę - nawet kilkaset tysięcy zł.
Prócz kary pieniężnej dochodzi jeszcze strach o przyszłość. - Niełatwo jest teraz znaleźć intratną posadę - wyjaśnia nasz informator. Dlatego pracownicy "Wiadomości", choć po zwolnieniu Lis podpisali list w jej obronie, to wciąż czekają na dalszy bieg wydarzeń i sami nie rezygnują z pracy.
- To nie jest kwestia strachu, ale marnej sytuacji na rynku - dodaje nasz informator.
Piotr Kraśko czeka cierpliwie na rozwój wydarzeń. Stara się nie przejmować wrzawą wokół jego pracy.
- Nie chcę tego komentować - powiedział jedynie.
Jak zakończy się to zamieszanie wokół jego osoby, okaże się najpóźniej za kilka tygodni.