January Krawczyk był aktorem i śpiewamiem (pseudonim Sampolini). Gdy zmarł, młody wokalista Trubadurów miał niespełna 18 lat. Śmierć ojca była dla niego wielkim szokiem. Krzysztof Krawczyk odwrócił się wówczas od Boga. W 2003 roku tuż po Wszystkich Świętych, portal lodz.naszemiasto.pl poinformowało, że piosenkarz nie dba o grób swojego zmarłego w 1964 roku ojca. - Obelisk z czerwonego piaskowca w kształcie krzyża wyrastającego z głazu nosi ślady uszkodzeń, epitafijny napis trudno odczytać, a płyta z lastriko kruszy się pod palcami. Fatalnego stanu nagrobka nie da się usprawiedliwić faktem, że Krzysztof Krawczyk jakiś czas temu zapowiadał przeniesienia prochów swojego ojca z cmentarzu na Dołach do Jedlicz, gdzie artysta ma swoją rezydencję - czytamy w starym artykule.
Małżonka artysty, Ewa Krawczyk, od razu zaprzeczyła, że nie dbają o grób Januarego. Zgodnie z wolą matki piosenkarza, nie przeniesiono prochów jego ojca na cmentarz w Grotnikach. Po śmierci pani Lucyny Rydzyńskiej (nazwisko po drugim mężu, +84 l.) w 2006 roku, Krzysztof Krawczyk postawił rodzicom nowe nagrobki.