Mimo 70 lat na karku, Krzysztof Krawczyk to prawdziwy wulkan energii. Od ponad 50 lat ciągle jest aktywny na scenie, cały czas koncertuje i wciąż ma niezliczoną rzeszę fanów. Niestety powoli zaczynają się problemy ze zdrowiem. Gwiazdor musi więc przestrzegać zaleceń lekarzy. - To już jest taki wiek, że gdy wstajesz i nic cię nie boli, to znaczy, że nie żyjesz - śmieje się piosenkarz w wywiadzie dla "Show".
- Trzeba ciągle dbać o kręgosłup, o kolana. To nie jest kwestia treningu, ale dodatkowej opieki fizjoterapeutów. Mam też sztuczne prawe biodro, to jest moje wielkie przeżycie i cierpienie - żali się Krawczyk. Do niedawna borykał się też z arytmią serca. Są też jednak pozytywne strony. - Trzeba dbać o siebie i nie mogę już z kolegami wypić pół litra wódki do dobrego śledzia. Te czasy dawno minęły - wspomina artysta. - Owszem, śledzika bardzo lubię i wódeczka też jest, ale tylko 50 gramów - dodaje muzyk. Gwiazdorowi zmniejszył się apetyt i schudł około 5 kilogramów.
Zobacz: Krawczyk utył przez narkotyki: "Po gandzi mogłem wpier***ić pół krowy"