Krzysztof Krawczyk podczas wypadu nad morze z ukochaną żoną Ewą postanowił zrobić coś dla swojego zdrowia i lepszej formy. Małżonkowie wybrali się na długi spacer. Muzyk wskoczył w wygodne spodnie dresowe, ciepły sweter i dzielnie maszerował, wymachując kijkami do nordic walkingu. Gdy opadł z sił, siadł na ławce i delektował się wiatrem i pierwszymi promieniami słońca. Dziś stara się dbać o siebie, ale w przeszłości prowadził bardzo niehigieniczny tryb życia. Gwiazdor wyznał, że przez lata brał narkotyki i pochłaniał ogromne ilości jedzenia. Dlatego mocno przytył.
- Nie widzę problemu w rekreacyjnym kurzeniu gandzi. Niestety, nie mogę teraz tego robić ze względu na astmę. A dobrze wiem, że na bóle trzustki, żołądka czy zwyczajne uspokojenie marihuana wielokrotnie mi pomogła. Po trawie nawet ja zachowuję się jak aniołek, choć potrafię wpier***ić pół krowy (śmiech) - wyznaje Krawczyk w najnowszym magazynie "CKM".
Na jego zdrowie wpływ miało także uzależnienie od leków. Doszło do tego, że były mu one potrzebne niemal do każdej czynności życiowej.
- Największym zagrożeniem była dla mnie lekomania, która zostawia w organizmie nieodwracalne ślady. Miałem w Stanach świetnego lekarza, który sam lubił łykać pigułki i przepisywał mi recepty na wszystko. Tabletki na dobre spanie, na dobre sranie, na dobry koncert, na dobry seks - byłem uzależniony - wspomina Krawczyk.
Na szczęście dziś zamienił marihuanę i leki na długie spacery z kijkami.
Zobacz: Krzysztof Krawczyk o pobycie w amerykańskim więzieniu [WIDEO]