- Jestem kretem do kanałów. Trzeba mnie wynajmować, a na pewno znajdę skarby - żartuje z siebie Jarosław Kret (45 l.). Pogodynek wrócił niedawno z wakacji w Libanie i tylko "Super Expressowi" opowiada, jakie znalazł tam skarby.
- Wygrzewanie się na plaży to nie dla mnie. Ja wolę wstać o 5 rano, wypić kawę, powalczyć o łazienkę i zagłębić się w wykopaliskach - mówi z uśmiechem.
Tegoroczne dwutygodniowe wakacje Kret spędził w Libanie. Jego przyjaciel, dr Tomasz Waliszewski, prowadzi tam od 12 lat Polską Misję Archeologiczną.
- Postanowiłem odwiedzić pracujących tam archeologów i porobić im zdjęcia, myślę, że niebawem zrobię jakąś wystawę - mówi Kret.
Jak wyjaśnia pogodynek, praca archeologa do najłatwiejszych nie należy.
- Ta praca to przede wszystkim kopanie, ściąganie kolejnych warstw ziemi. To ciężka robota, w kurzu i upale - opowiada Kret. Dopiero ostatniego dnia do Kreta uśmiechnęło się szczęście.
- Dostałem polecenie, żeby oczyścić fragment kanału. Zacząłem kopać i natrafiłem na coś przypominającego mydelniczkę. Okazało się, że to lampka oliwna! Potem udało mi się wykopać kolejną i kilka monet - mówi pogodynek. - Wszyscy się zbiegli i widziałem, że byli zazdrośni, bo ja przyjechałem na dwa tygodnie i znalazłem takie skarby, a oni spędzili tam dwa miesiące i odkopywali tylko skorupy - dodaje.