Dagmara "Królowa życia" Kaźmierska błyskawicznie została celebrytką, którą zna nawet Patryk Vega. To bez wątpienia ona jest najbardziej barwną postacią popularnego reality show, chociaż po piętach depczą jej Rafał i Gabriel, którzy wrócili do siebie po krótkim, acz dramatycznym rozstaniu. Złamane serca próbowali leczyć sesjami zdjęciowymi w pracowni krawieckiej i na balkonie.
Geje z "Królowych życia" leczą serca po ROZSTANIU. Pomaga FUTRO
Dagmara Kaźmierska udzieliła właśnie wywiadu w "Fakcie", w którym opowiada, że tak naprawdę "Królowe życia" zaczęły się od niej, a reszta jakoś się potoczyła. O wiele bardziej osobliwe jest jednak filozoficzne wyznanie o życiu i wypadkach, jakie ją spotykają. "Królowa życia", która lubi żyć wystawnie i "na bogato", mówi, że najważniejsze jest to, gdy spotykają kogoś złe rzeczy. Bogactwo i dobrobyt szczęścia nie dają, bo wtedy nikt nie docenia tego, co ma.
- Długo było mi dobrze w życiu. Najpierw był jeden strzał, doceniłam to, co miałam. Teraz drugi i doceniłam zdrowie, bo nie dbałam o nie. Złe momenty są potrzebne, bo w dobrobycie człowiek gnuśnieje. Zawsze powtarzam, że konkurencja i złe doświadczenia są w życiu potrzebne - czytamy.
Równie szokująco brzmi ostatnia deklaracja z wywiadu: Dagmara mówi, że sam fakt urodzenia dziecka jeszcze nic nie daje. Między słowami ma na myśli chyba jeszcze proces jego wychowania: "Urodzić dziecko to nie jest problem. To nie jest żadne osiągnięcie. Mój syn to mój największy skarb, moje życie" - mówi.
Czy Zenek i Danuta Martyniukowie już to czytali?
Daniel Martyniuk po rozwodzie wciąż UBLIŻA ŻONIE. Teraz jest bezkarny?