Krystyna Sokołowska zdradza nam tajemnice śniadaniówki
SE: Jesteś jedną z gwiazd "Pytania na śniadanie", jedną z prowadzących. Jak już po czasie oczywiście odnajdujesz się w tym formacie?
KS: Myślałam, że będę traktowała to jako pracę, bardzo ciężko traktować to stricte jako pracę, bo to jest cudowne przedsięwzięcie. Teraz wiem, że to było spełnienie moich marzeń. Ale jest jedna trudność, bo trzeba bardzo wcześnie wstawać. Trzeba wcześnie wstawać, ale już przed pierwszym programem mój cudowny współprowadzący, bardzo mądry, dał mi jedną świetną radę. Powiedział, że trzeba po prostu wcześniej pójść spać. Działa rewelacyjnie, polecam.
Czekaj, czekaj. Twój współprowadzący ma dzieci. Jak mu udaje się wcześniej chodzić spać?
Nie pytałam, pewnie żona mu pomaga. No ale jakoś się udaje, bo często chyba idzie nawet spać wcześniej niż ja.
No dobra, czyli żeby wstać rano na program, musisz o której pójść spać?
Wstaję o godzinie piątej, więc dobrze, jeżeli 21.30 już leżę gotowa do spania, to dosyć wcześnie. Jak idzie się spać później, tak nie wiem, po godzinie 23, około 24, to już jest wtedy odczuwalne podczas całego programu, bo jednak przez kilka godzin trzeba naprawdę na pełnych obrotach działać. Ale ta adrenalina to jest tego warta. To jest świetne, że jest to program na żywo. Bardzo dużo się dzieje, tematy są różnorodne, goście są niesamowici i nie wiedziałam, że też poczuję w pewnym sensie taką więź z widzami. Mówili mi "nie czytaj", ale czytam komentarze, i na portalach społecznościowych, i w mediach. Są te bardziej przychylne i mniej, ale te mniej przychylne czytam i mówię, kurczę może rzeczywiście warto na to zwrócić uwagę i gdzieś się poprawić, więc to jest bardzo budujące.
Czyli nie bolą Cię po prostu? No bo czasami te słowa krytyki są trudne do akceptacji.
Są trudne, wciąż bolą, wciąż wszyscy mówią, żebym nie czytała, ale nie daję rady. To są takie lekcje trochę od widzów, tak? Jak to traktujesz? Jeżeli komentarze są rzeczywiście merytoryczne, to widzowie jak najbardziej widzą, widzą te błędy, więc warto to poprawić. Jeżeli to jest tylko komentarz, nie lubię jej, nie nadaje się, no to wtedy nie wiem, co za tym idzie i lepiej wtedy nie brać do serca takich komentarzy.
A w ogóle jak to się stało, że trafiłaś do pytania na śniadanie?
Sama nie wiem, spadło mi to po prostu z nieba, dziękuję bardzo. W 2022 roku, kiedy zostałam Miss Polonia, chyba zauważono we mnie taką gdzieś iskierkę i to, że przed kamerą bardzo dobrze się czułam i na scenie również. Później miałam przyjemność poprowadzenia dwóch finałów Miss Polonia, ostatni właśnie z Robertem i tam tak wszystko fajnie współgrało, może stwierdzili, kurczę, może to byłby dobry duet. No i rzeczywiście do tego Roberta mnie "doklejono" i tak sobie działamy od kilku miesięcy, ale jest świetnie.
Wy po prostu prywatnie się lubicie z Robertem? Bardzo, bardzo, bywa tak, że dzwonimy do siebie i tam chwilę rozmawiamy, żartujemy cały czas. Po ostatnim programie chyba z trzy razy dzwoniłam, bo cały czas miałam jakąś sprawę i mówię, Robert ja tak bardzo tęsknię, że muszę dzwonić do Ciebie już trzeci raz dzisiaj.
A żona Roberta nie rozłącza?
Nie, żona Roberta jest bardzo wyrozumiała, bo to wiadomo, że to jest taka stricte koleżeńska ta nasza relacja, więc tu nie ma żadnego problemu i żadnych podtekstów, broń Boże.
A jakie masz zawodowe plany na przyszłość? Może coś nowego wiosną?
Mam ogromną nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawią się nowe projekty, zobaczymy, co czas pokaże.
Czyli trzymamy kciuki i życzymy Ci powodzenia!
Przydadzą się, przydadzą, nie dziękuję.